Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Andrzej z Poznania. Mam nakręcone 9267.27 km. Jeżdżę z prędkością średnią 20.06 km/h.
Więcej o mnie.

2019
2015
2014
2013
2012
2011

Odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kenhill.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:444.31 km (w terenie 228.35 km; 51.39%)
Czas w ruchu:22:08
Średnia prędkość:20.07 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:63.47 km i 3h 09m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
90.72 km 45.62 km teren
04:20 h 20.94 km/h:

Terenowa Przejażdżka po Okolicy z Grigorem i Wojtasem

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 3

W sobotę wieczorem zgadałem się z Pawłem, że jedziemy na Gontyniec, ale dość szybko z tego zrezygnowałem i dobrze, rano tak mnie kręgosłup napierdalał, że wstać nie mogłem :x Zjadłem tablety i troszkę przeszło. Na początek dodam, że zdjęcia są autorstwa Grigora :)

Po 11 sms od Grigora, że jedzie z bratem (Wojtkiem) w moje okolice, raz dwa się ubrałem zjadłem jakieś kanapki i sprintem do Kiszkowa. Te 16 km przejechałem w tempie mniej więcej 28/30 km/h momentami grzałem nawet ponad 40, śmiałem się później, że to Grigor mnie zmotywował :)

Spotkaliśmy się na mostku nad Małą Wełną





obczailiśmy trasę i w drogę, polnymi drogami dojechaliśmy do Rejowca, tam pokierowaliśmy się w stronę Antoniewa, po drodze walcząc z mega piachem, trochę sam byłem zdziwiony bo ostatnio mniej go było ale i takiej suszy nie było :D





Tam odpoczynek, jakieś panie powiedziały żebyśmy się odsunęli bo niedaleko strzelają (mimo to, że byłem pewny, że nic nam nie grozi bo już tam byłem i nie możliwa jest taka możliwość by coś takiego było możliwe), no ale nie ma się co kłócić :)





Antoniewo - zakład dla trudnej młodzieży © grigor86


Dalej rowerową Dziewiątką na której jest fajne wzniesienie i zjazd dojechaliśmy do Raczkowa, Wojtas nawet mówił, że po drodze był taki uskok, że myślał, że się wywali, gdyby miał fulla by go nie poczuł jak ja :D Poza tym chłopaki jednogłośnie stwierdzili, że fajnego mam bujaka :D


Cóż za poza :]

W Raczkowie chłopacy zawiedzeni bo nie było sklepu

Raczkowo - drewniany kościół © grigor86


w Jabłkowie zamknięty ale za to fajne ocieplenie :D





dopiero w Rybnie był i tam Grigor i Wojtas uzupełnili zapasy i się pożegnaliśmy.

Miałem jechać do Babci ale stwierdziłem, że wrócę do domu się pouczyć, wydłużyłem sobie jednak trochę trasę i w Olekszynie odbiłem na Łagiewniki Kościelne, tam chciałem pobić rekord prędkości ale jak zwykle wmordewind... i tylko 53 km/h. Później kamienisty podjazd i pojechałem do Gorzuchowa, tam droga skończyła się bramą w jakimś gospodarstwie i objeżdżałem je polami i łąką :D

W Polskiej Wsi kupiłem wodę i pojechałem nad jeziorko, później cały czas terenem do Borzątwi, po drodze mijałem wielu niedzielnych rowerzystów, którzy nie dawali rady w piachu a ja mknąłem jak szalony :D

Na Borzątwi troszkę ludzi, chciałem więc zobaczyć czy jest tam jakaś ścieżka przy jeziorze, niestety sam busz, pojechałem więc do Dobiejewa (nowo poznanym skrótem), tam przerwa i do domu.

Jak wróciłem to myślałem, że mi głowa eksploduje... Nie wiem od czego mnie tak bolała ale ledwo żyłem, umyłem się i poszedłem spać już o 19, rano wstaje jak nowo narodzony i w szkole jeszcze się okazało, że nie ma geografii i mam już wystawioną ocenę (a na nią właśnie miałem się uczyć :D)

Gdyby nie ból głowy wycieczka bardzo udana, teraz tylko czekam aż powystawiają oceny i można zacząć kręcić :)

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Karczewo -> Pawłowo Skockie -> Stawiany -> Rejowiec -> Antoniewo -> Raczkowo -> Jabłkowo -> Rybieniec -> Wybno Wielkie -> Olekszyn -> Łagiewniki Kościelne -> Gorzuchowo -> Wilkowyja -> Polska Wieś -> Kłecko -> Borzątew -> Dobiejewo -> Świniary Górne -> Ułanowo

No i jeszcze wiekopomna chwiła: już 4 kkm jeżdżę na krossie, mimo, że miałem z nim sporo niespodzianek to nie zamierzam go zmieniać :D
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
95.92 km 33.10 km teren
04:43 h 20.34 km/h:

Pobiedziska, Jezioro Kowalskie

Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 25.05.2012 | Komentarze 8

Trochę późno ale lepiej późno niż później.

Od rana jak zwykle źle się czułem. Ruszyliśmy jakoś po południu.

Z Kłecka ruszyliśmy terenem w stronę Kamionka, po drodze wybrałem złą drogę i jechaliśmy polem, a obok ładna leśna dróżka.

Nasza droga do Kamionka © Kenhill


Dalej na Imiołki

Wigwam w Imiołkach © Kenhill


Tam w stronę Skrzetuszewa i przez Latalice do Węglewa

Takim asfaltem to można jeździć. © Kenhill


Chociaż teraz zawieszenie pracuje an tyle fajnie, że nawet dziurawymi asfaldami jeździ się spoko :D

Po drodze ciekawa miejscowość :)

Główna ulica?:D © Kenhill


Oraz dość ciekawy znak :D

Uwaga Pies? Pieski? © Kenhill


Trochę pokręciliśmy się po Pobiedziskach i pojechaliśmy na rynek zjeść wyśmienite lody, jak to określiłem bardzo dobre, ale mogły by być lepsze :D

Kościół w Pobiedziskach © Kenhill


Rynek w Pobiedziskach © Kenhill


Rynek w Pobiedziskach © Kenhill


Trochę odpoczęliśmy i chcąc wyjechać z Pobiedzisk trochu pobłądziliśmy. W końcu się udało i z pomocą miłego pana który miał mega wypasioną bryczkę? (wóz konny tzn) przez Nadrożno, Jerzyn i Jerzykowo trafiliśmy nad Jezioro Kowalskie.

Droga z Jerzyna do Jerzykowa © Kenhill


Tam przywitały nas piękne widoki, na początek

Droga przecinająca jezioro Kowalskie © Kenhill


Postanowiliśmy troszkę tam pojeździć, ścieżki przy jeziorku po prostu zajebiste, wąskie single, ostre zakręty tuż przy jeziorku albo na skarpie do tego masa korzeni i małe przewyższenia, niestety nie było zbyt dużo czasu i postanowiłem odłożyć to na kiedy indziej, może Grigor by mnie/nas oprowadził :D

Jezioro Kowalskie © Kenhill


Skarpa nad jeziorem Kowalskim © Kenhill


Jezioro Kowalskie © Kenhill


Skarpa nad Kowalskim, widok z daleka © Kenhill


Świetny singiel nad Jeziorem Kowalskim © Kenhill


Singiel nad Kowalskim © Kenhill


Wróciliśmy, po drodze (prędzej) spotkaliśmy jakiegoś dałnhilowca na Big Hicie...

Wróciliśmy na tą drogę przecinającą jezioro i wzdłuż jeziorka chcieliśmy dojechać do Borowa-Młyn, jednak po chwili zaczął się busz i dojechaliśmy do jakiegoś miejsca gdzie zrobiliśmy sobie przerwę, dodam, że była tam siatka, jednak nie była ona do samego jeziora.

Gdzie moja głowa?! © Kenhill


Jednak wszystko w porządku :) © Kenhill


Zjedliśmy i pojechaliśmy drogą w górę, dojechaliśmy do bramy zamkniętej na kłódkię, okazało się, że to jakaś prywatna działka... Właściciela przepraszamy.

Raz dwa przeskoczyliśmy przez bramę i znów błądzimy po jakimś osiedlu... tym razem niedaleko Biskupic.

Wkurwiłem się i powiedziałem, że jedziemy główną aż do Lednogóry, niby na mapce było zaznaczone, że przy krajowej piątce jest rowerowa ale ja tam nic takiego nie zauważyłem...

Na szczęście kierowcy nie zajeżdżali drogi itd. W Lednogórze podbijamy do sklepu a ten zamknięty, była 19.30 sklep do 19, ale podjeżdża gość i wychodzi jakaś babka i go wpuszcza, zgodziła się sprzedać nam wodę, pewnie dlatego, że Damian był mega zmarnowany, ja też w zasadzie troszku.

Dalej przez Dziekanowice (chciałem podjechać nad jeziorko ale Damian nie bo nauka...) i Siemianowo (chciałem podjechać do babci ale Damian nie bo nauka) dojechaliśmy do Waliszewa

Kościół w Waliszewie © Kenhill


Krzysiu, Czytam! © Kenhill


Dojechaliśmy do drogi Gniezno-Kiszkowo i pojechaliśmy zrobić sobie małą przerwę

Krzysiu, Jem! © Kenhill


Ogólnie na tym betonie po prawej przyjmowałem różne śmieszne pozy, ludzie dziwnie się patrzyli :D Poza tym Damian zastanawiał się po czym mi odbijało (w końcu to były tylko kanapki z kolusiem :D) Nie będę pisał szczegółów ale było wesoło :D

No i przez Dziećmiarki i Czechy wróciliśmy do domu, podjechałem jeszcze do Damiana po zdjęcia i koniec jazdy.

Tak w ogóle byłby ktoś chętny na terenowa rundę po Zielonce? Ruszałbym z Dąbrówki Kościelnej lub z Skoków w stronę Dziewiczej Góry, później zobaczyć co to ta Łysa Góra, Jezioro Kowalskie, Park Krajobrazowy Promno i może z powrotem do Zielonki, lub Okolice Chodzieży a dokładniej Gontyniec? 192m kuszą plus sporo wzniesień wokół Gontyńca. Lub na jaką kolwiek wspólną jazdę :D

W ogóle to od jakiegoś czasu nucę sobie: 'Krzysiu, powiedz mi jak mam żyć..." :D



Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Czechy -> Kamionek -> Imiołki -> Skrzetuszewo -> Latalice -> Węglewo -> Główna -> Pobiedziska -> Nadrożno -> Jerzyn -> Jerzykowo -> Biskupice -> Promno Stacja -> Pobiedziska -> Kocanowo -> Lednogóra -> Dziekanowice -> Siemianowo -> Waliszewo -> Dziećmiarki -> Czechy -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
91.49 km 47.40 km teren
04:27 h 20.56 km/h:

Dziewicza Góra, Puszcza Zielonka, Rezerwaty, Drewniane Kościoły

Piątek, 18 maja 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 3

Do domu wróciłem o 15, o 16 byłem u Damiana i na cel obraliśmy Puszczę Zielonkę. W zasadzie do samej Dąbrówki Kościelnej jechaliśmy asfaltem (niestety) ale wokół same pola, więc bez sensu się po nich błąkać, po drodze skróciliśmy sobie tylko drogę z Pomarzan do Kamieńca.

Za Kiszkowem poczekaliśmy na traktor by za nim sobie śmignąć, jebaniec jak nas wyprzedził to nie mogłem go dogonić, do 52 chyba jechałem za nim i więcej nie mogłem :< Niby starszy a wygar miał.

Puszcza Zielonka Wita © Kenhill


Kusiło mnie by wlecieć już w las, ale chciałem odwiedzić Panią Alinę, odebrać mój zasilacz do lapka i spytać gdzie jest żwirownia w Dąbrówce.

Droga do Dąbrówki Kościelnej z Sanktuarium Maryjnym w tle. © Kenhill


Niestety nikogo nie zastałem więc pojechaliśmy dalej, na końcu wsi mała przerwa i obadanie mapek, zresztą muszę przyznać, że bardzo ładny parking.

Parking i tablice informacyjne w Dąbrówce Kościelnej © Kenhill


Wlecieliśmy w teren, na początku myślałem co by nie jechać niebieskim szlakiem jak z Swierzakiem w czerwcu tamtego roku ale odbiliśmy w lewo, chcieliśmy obejrzeć Modrzewie Klasztorne?

Droga przy rezerwacie Modrzewie Klasztorne © Kenhill


Tam Damian powiedział, że tylny hak mu strzela czy puka więc przystanek i widzimy ukręconą śrubę (jak zwykle przesadziłem z dokręcaniem :<), no nic, szybka myśl techniczna i wykręcamy śrubę od młynka :D

Jedziemy sobie dalej, bo chwilka myśląc, że błądzimy (momentami zbyt słabo był oznakowany ten niebieski szlak).

Puszcza Zielonka © Kenhill


Jedziemy sobie dalej i natrafiamy na ławeczki, tam chwila przerwy przy okazji jakieś dziewczyny na rowerach spotkaliśmy, niestety nie było na czym oka zawiesić, same makrokesze :D

Po drodze mijaliśmy jakiegoś prosa na Coratecu, zagadywałem, jednak nie był zbyt przyjazny i stwierdziłem, że dwa razy nie będę pytał o oczywistą oczywistość (czy niebieski szlak aby na pewno prowadzi na Dziewiczą :D)

Jak tam mieliśmy ta przerwę, to jeszcze jechała jakaś kobietka na S-worksie z fox'em i białymi oponkami, niestety nawet nas nie zauważyła...


Ruszyliśmy, zatrzymałem jakiś źomków w starej polówce, powiedzieli gdzie jechać i spytali, czy nie mamy szluga...

Jadąc dalej jak zwykle przejechaliśmy zjazd w prawo (tak samo jak z Swierzakiem), dojechaliśmy do Kicina, tam skręciliśmy w las i troszkę się pobłąkaliśmy. Widzę kolejnego nakurwiacza, krzyczę z daleka Dzień dobry! Przepraszam, olał mnie i krzyczę o Ty kur**! Nawet się nie spojrzał...

Błądzimy dalej, aż wyjechaliśmy na parkingu w Dziewiczej, tam podjazd, a na szczycie spotkaliśmy dwójkę bikerów, Ci chociaż nie uciekli :D

Okazało się, że jeden (Konrad) złapał gumę, nie mieli ani łatek, ani dętki, my mieliśmy aż 4 więc jedną spyliłem, nie mogłem patrzeć na tą dętkę owiniętą jakąś foliowa taśmą :D

Założył dętkę i chłopacy zgodzili się nas oprowadzić, na początek sławny killer, jedziemy wąską ścieżką w krzakach, dostałem jakąś gałęzią po twarzy, Adam przede mną ostro skręcił ja hamując zatrzymałem się w krzakach, szybko się wygramoliłem i jedziemy dalej, jak zaczął się killer właściwy to Adam powiedział, że fullem to środkiem i pognałem :D

Zajebiście się jechało, pełno uskoków, stromo, korzenie zerknąłem na dole na licznik to miałem ponad 50km/h, poczekałem trochę na resztę i jedziemy dalej. Tam znów kilka zjazdów i podjazdów, śmigało się bardzo przyjemnie, chłopacki pojechali a my wróciliśmy innym podjazdem na szczyt, tutaj chwila przerwy, posiłek i zdjęcia.

Kross i Marin na szczycie Dziewiczej góry. © Kenhill


Odpoczywam :D © Kenhill


Odpoczęliśmy i czas wracać, w końcu robi się późno, postanowiliśmy raz jeszcze zjechać killerem, niestety tym razem przesadziłem z prędkością i pod koniec trochę rower zaczął mi świrować, i o mały włos uniknąłem zderzenia czołowego z drzewem.

Damian cyknął trochę zdjęć z góry

Killer, widok z góry © Kenhill


Killer 2, widok również z góry. © Kenhill


no i zjechał, co prawda wolno i zachowawczo ale zawsze :)

Killer, widok z dołu © Kenhill


Killer 2, widok z dołu © Kenhill


Czas wracać, ścieżką czy tam droga św. Dżakuba wróciliśmy do Kicina, tam szlakiem kościołów drewnianych do Wierzenicy i Wierzonki, niestety Grigora nadal nie było w domu, zdaje mi się, że pod sklepem widziałem tylko jego brata :)

Następnie przez Karłowice, Tuczno i Stęszewko dojechaliśmy nie wiadomo gdzie, po drodze wciąż błądziliśmy, niekiedy pomoc tubylców nie pomagało, robiło się co raz ciemniej a my nie wiedzieliśmy gdzie byliśmy...

Spotkaliśmy ludzi, podbijam a to jacyś litwini, czy coś takiego, proponuje mi inglisz a ja sobie myślę, co mi po angielskim skoro oni nie stad i wątpię by znali drogę do domu...

Jedziemy dalej a tam w krzakach leży zajumany pewno znak Turostówko 11 km...

Co ja wtedy nakurwowałem to się w głowie nie mieści... Ale w końcu! Wyjechaliśmy w Turostówku, tam już prosto do Turostowa i Kiszkowa, tam do domu skracając sobie polną w Kamieńcu.

Pod koniec jeszcze opadłem z sił, jęczałem jak jakaś pipka, ale Damian zapierdalał jak głupi nie czekając na mnie :( Bo on trzyma tempo... W dodatku było mi mega zimno.

Parę przerw i jakoś dotarłem do domu.

Wyjazd świetny (do momentu powrotu do domu...) na dziewiczą wybierzemy się pewnie nie raz, szkoda tylko, że ponad 40km dojazdu tam mamy, fajnie było by samochodem bryknąć do Dąbrówki Kościelnej i tam Zielonką już terenem.

Jeszcze dodam, że od Turostowa byłem mega wykończony, zimno mi było, zasypiałem na rowerze, kilka razy miałem jakieś przewidzenia, widziałem sarny w rowie i je omijałem... Później coś jeszcze ale nie pamiętam i na końcu jak zajechałem do domu, to słyszę bicie kościelnego dzwonu...

Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Kamieniec -> Olekszyn -> Wybno Wielkie -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Czernice -> Mielno -> Kliny -> Kicin -> Dziewicza Góra -> Kicin -> Wierzenica -> Wierzonka -> Karłowice -> Tuczno -> Stęszewko -> Stęszewice -> Turostówko -> Turostowo -> Kiszkowo -> Rybno Wielkie -> Olekszyn -> Kamieniec -> Pomarzany -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
23.87 km 0.00 km teren
01:06 h 21.70 km/h:

Nieudany Nocny Trip

Czwartek, 17 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 0

Miał być nocny trip, ale po naklejeniu ulotek Damian zauważył luzy na hakach wiec wróciliśmy do mnie i jakoś tak już mi się przestało chcieć jeździć a zaczęło spać, szybko naprawiliśmy usterkę i spać!

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria Do 50


Dane wyjazdu:
58.38 km 47.30 km teren
03:23 h 17.26 km/h:

Ulewa, Błoto, Teren!

Niedziela, 13 maja 2012 · dodano: 17.05.2012 | Komentarze 6

W końcu się zebrałem by to napisać: ogólnie wyjechali byśmy w pytkę wcześniej, jednak mama mówiła, że gdzieś jedziemy, jednak przed wyjazdem powiedziała bym został w domu. Długo nie myśląc pisze do Damiana, pakuje się, ubieram i ruszam do niego.

Wyjechałem to delikatnie kropiło, kilkaset metrów od Damiana zaczęło lać... Szybko dojechałem do niego i poczekaliśmy trochę w garażu. Ubraliśmy się i nie pacząc na ulewę ruszyliśmy, kawałek przez Michalczę a zgnoiliśmy się jak świnie, w terenie było już tylko lepiej, napędy hałasowały, hamulce tarły (od błota) a my urąbani jedziemy dalej :D

Po drodze w lesie między Raczkowem, Kuszewem i Kakulinem mała przerwa (dodam, że zdjęcia kopiuje od Damiana (chociaż opisy mogę zmieniać :D), a on nie miał pojęcia gdzie byliśmy, ta jego orientacja w terenie :D) Tutaj jego opis.

Postój po deszczu dosyć solidnym w lesie © Herman


Wyjechaliśmy gdzieś przed Kakulinem, kawałek asfaltu i w połowie drogi do Rakojad? Rakojadów? Nie wiem jak odmienić wjechaliśmy w las, na początku ślepa ścieżka, nawrót, kolejna doprowadziła nas w kompletny busz i dzicz, dojechaliśmy do Małej Wełny, jakoś ją ominęliśmy po mokradłach i dalej jechaliśmy przed podmokłą łąkę

Damian na podmokłej łące © Herman


znów wyjechaliśmy na asfalcie, więc wjechaliśmy w teren po drugiej stronie, tam zaczęła się eksploatacja lasu, bo jeździliśmy parabolicznie po całym lesie :D Jeździliśmy tak niedaleko nieczynnej lini kolejowej Skoki-Popowo Kościelne-Mieścisko-Janowiec Wlkp.

Postój w lesie na drodze do Chociszewa © Herman


Mokradło w okolicach Chociszewa © Herman


Trafiliśmy na wyjazd z kierunku Rakojadów więc zawróciliśmy i zaczęły się brukowane lub kamienne drogi a nawet małe wzgórki itd.

Wyjazd z lasu w Chociszewie w kierunku Rakojadów © Herman


Terenem dojechaliśmy aż w okolice Roszkowa, tam udaliśmy się w kierunku Skoków, niestety wyjazd z lasu biegł przez jakąś posesje gdzie było z 5 psów, zawróciliśmy, znaleźliśmy przejazd przez Tory i kawałek bryknęliśmy Drogą z Wągrowca do Skoków, zajechaliśmy na rynek, tam Damian przyuważyłem rowerzystów, podjechaliśmy, trochę pogadaliśmy, wymieniliśmy numerami i pewnie razem pojedziemy na jakiś rajd do Zielonki :) Pozdrawiam zresztą pana Tadzia i dwóch pozostałych :)

Przerwa nad jeziorem w Skokach

Jezioro w Skokach © Herman


Jak poradził Pan Tadziu pojechaliśmy drogą na Szczodrochowo, po drodze znów zahaczyliśmy o kładkę nad stawami czy tam jeziorem Karolewskim\

Kładka © Herman


Kładka2 © Herman


Przez Szczodrochowo dojechaliśmy do Rejowca, po drodze zresztą znalazłem węża, trochę po wkurzałem Damiana i pojechaliśmy w stronę Stawian, stamtąd do Bliżyc, kawałek asfaltem do Glinna i znów w las.

Po chwili jazdy zaczął się busz, jechaliśmy po jakiejś zarośniętej drodze, dojechaliśmy znów do małej wełny, przy której chyba robią drogę pożarową, jadąc tak trafiliśmy na śmieci...

Śmietnik samochodowy gdzieś w lesie © Herman


Nyndza po prostu, ubolewam nad głupota i bezmyślnością, gdybym miał możliwość to sam bym to stamtąd sprzątnął, poza tym gdzie w razie czego można coś takiego zgłosić?

Wyjechaliśmy w Kakulinie i przez Pomarzanki wróciliśmy do domu.

Wyjazd bardzo udany, rower mimo masy błota pracował jak należy (poza hałasami napędu i hamulców ale to tymczasowe), uszczelka z dampera świetnie zbierała cały syf z tłoka, więc nie mam się co bać ale dla wydłużenia jego żywotności pomyślę nad jakimś błotnikiem.

Ogólnie zapraszam tez na Blog Damiana, który mimo przeciwności losu stara się moim wiernym kompanem do jazdy :D

Oraz co najważniejsza większość trasy to teren :D Więc terenowy dojazd do Skoków mamy stamtąd już kawałek do Zielonki, do Wągrowca zresztą też bez problemu dojechać terenem, podobnie jak do Janowca, muszę teraz wykombinować terenowy dojazd do Gniezna i Dąbrówki Kościelnej (chociaż tutaj jest ściezka rowerowa z Rejowca, ale szukam takiej nie biegnącej przez Skoki) :D

Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Pomarzanki -> Kakulin -> Chociszewo -> Roszkowo -> Skoki -> Karolewo -> Szczodrochowo -> Rejowiec -> Stawiany -> Bliżyce -> Glinno -> Kakulin -> Pomarzanki -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
41.93 km 20.03 km teren
01:54 h 22.07 km/h:

Nocna Jazda z Damianem V - Teren

Wtorek, 8 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 2

Wieczorkiem zgadałem się z Damianem, szybko do niego podjechałem i ruszyliśmy coś ok 20.30, trasa wiodła polnymi i leśnymi drogami aż do Skoków, po drodze jechaliśmy kawałek Cysterskim i szlakiem rowerowym numer 9 gdzie zaliczyliśmy spory zjazd, który męczyliśmy w ostatni dzień ubiegłych wakacji.

W skokach namawiałem Damiana byśmy bryknęli się terenem do Wągrowca i później do domu, jednak ten marudził, w zasadzie trochę miał racji, było ciemno ale fajnie się jeździło po lesie.

W ogóle to cały czas miałem w sobie pokłady energii nie wiadomo skąd, Damian narzekał, że ciężko mu się po piachu jeździ, że chyba mało powietrza a ja to bym szybciej nawet pokręcił, na skrzyżowaniu cysterskiego i 9tego dałem Damianowi opaskę na uszy, swojej zapomniał i narzekał, że zimno, dzięki czemu asfaltem ze Skoków wracałem na jego kole, ponieważ zrobiło się tak zimno, że uszy odpadały.

W Skokach jeszcze rockgardeny czyli delektowanie się jazda po wybrukowanych parkingach i rynku.

Ogólnie jazda przyjemna, szkoda, że po nocy, bo więcej byśmy pośmigali po tym lesie ale i tak było dobrze, damper jak i całe zawieszenie nadal pracuje rewelacyjnie, na asfalcie używam flood gate'a reszta to opcja ołpen i jest wyśmienicie :D

Kupujcie fulle i w teren!

PS. Zróbcie coś by Herman przestał marudzić i wymyślać i by zaczął ze mną więcej jeździć!

Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Pomarzanki -> Jabłkowo -> Raczkowo -> Antoniewo -> Skoki -> Rakojady -> Kakulin -> Kuszewo -> Pląskowo -> Jaroszewo Drugie -> Jaroszewo Pierwsze -> Ułanowo
Kategoria Do 50


Dane wyjazdu:
42.00 km 34.90 km teren
02:15 h 18.67 km/h:

Terenowo po Okolicy

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 9

Na początek chciałbym się pożalić, dwa dni liczyłem na to, że pojeżdżę z Hermanem ale on niestety do dziewczyny jeździł a mógł chociaż dać znać, w czwartek własnie za nim czekałem ale się uczył, w piątek musiałem z mamą gdzieś jechać, dopiero w sobotę ruszyłem.

Ogólnie jak to u mnie od rana się źle czułem, ale koło południa mi przeszło i o 13 ruszyłem. Moim celem było znalezienie terenowego dojazdu do Wągrowca. Najpierw miałem jechać do Janowca a dokładniej okolice Wybranowa i Brudzynia, ale mama dzwoni, że dobrze by było gdybym o 17 z nią jechał, więc ograniczyłem się do eksploatacji lasów w okolicach Gołaszewa.

Na Folwark asfaltem i później już polnymi czy leśnymi drogami. Przez Kłodzin i Jaworówko dojechałem w okolice Gółki i Piastowic, tam zaczęła się właściwa eksploatacja. Lasek bardzo przyjemny, pełno dróg i ścieżek (od zwierzaków) które niestety były dość niskie i nie mieściłem się w nie z rowerem czego efektem były podrapane ręce i nogi :)

Las w okolicy Piastowic © Kenhill


Kross w lesie :] © Kenhill


Na zdjęciach dużo nie widać, niestety nie mam nic poza telefonem czym mógłbym zdjęcia robić, ale las był ciekawy, niezbyt pozarastany, w tym gdzie widać krossa pełno ścieżek ale trzeba by się w zbroi przejechać tam by połamać te suche gałęzie :D

Droga z Piastowic do Gołaszewa © Kenhill


Ogólnie krążyłem po tym lesie, krążyłem aż trafiłem na taki jak by wał który ciągnął się dobre kilka km (na mapach geoporatlu tego nie było), podjeżdżałem sobie, zdjeżdżałem i tak w kółko, później już gorzej bo więcej krzaków, więc ograniczyłem się do jazdy po piaskowych drogach.

Droga przecinająca "piaskowy wał" w okolicach Gołaszewa. © Kenhill


droga w lewo to był piaskowy podjazd przecinający ten wał, wjcehałem na niego po lewej, tam masa ścieżek do przetarcia i cofnąłem się kawałek w prawo by zobaczyć gdzie się zaczyna

Droga przy "wale" ciągnącym się aż do Gołaszewa. © Kenhill


wał się skończył i wjechałem już bliżej Gołaszewa

Zdjęcie z wału © Kenhill


Dalej znów walka z piaszczystymi drogami, w których koło zapadało się po obręcz, ale jakoś dawałem radę.

Las w Gołaszewie. © Kenhill


jadąc dalej dojechałem do jakiegoś domku, a obok niego

Darz Bór, jakaś miejscówka myśliwych © Kenhill


dalej już dojechałem do Gołaszewa, tam przez wioskę asfaltem, z racji, że miałem jechać z mama skierowałem się asfaltem w stronę Mieściska, ale miałem jeszcze sporo czasu więc ruszyłem brukiem w stronę Gorzewa.

Tam w pewnym momencie czuję, że tył roweru mi driftuje po tym bruku, zerkam a tam flak :x Poprowadziłem rower do jakiegoś (jedynego zresztą) domku, tam szybka zmiana dętki

Mój przyjaciel kolec w oponie... © Kenhill


uprzejma Pani użyczyła mi trochę powietrza a Pan okrzykami "ło kurwa, 3 bary chcesz? przecież ta dętka wyjebie" itd, mówię, że normalnie nawet 3.5 kładę, przecież to normalne, gościu stwierdził, że pewnie to nie jest jakaś Chińska opona skoro tyle wytrzyma (a na zdjeciu Made in China :D) więc powiedziałem, że 3 starczą bo już się sraczkował, że dużo, założyłem podziękowałem pytając dokąd poszczególne drogi prowadzą pojechałem w stronę Wieli.

Gdzieś w polu obok nieczynnej lini kolejowej chwila przerwy, wszamałem bułki z serem, niestety połowa drugiej wpadła mi w piach, wypiłem dżogurt, wodę i kieruję się w stronę domu.

Stwierdziłem, że trzeba trzymać się postanowienia i pojechałem szutrówką, liczyłem, że doprowadzi mnie do Miłosławic, niestety, kończyła się przy kilku gospodarstwach, pojechałem więc w las, później wielka łąka, objechałem całą szukając wjazdu do lasu, znalazłem jeden, przez pokrzywy do pola...

Jadę z powrotem, na łące widzę ślady to kieruje się nimi, przez przekopany wjazd na łąkę trafiłem na drogę z Mieściska do Jaroszewa II, ja wyjechałem gdzieś między Budziejewkiem a Nieświastowicami, dalej do Jaroszewa II i w las.

Wycinka lasu w Jaroszewie II © Kenhill


kurka, złe rzeczy się dzieją w tym lesie, takie młode drzewa wycinać? Jedynym plusem malutkim w porównaniu do ilości wyciętych drzew jest to, że jak ściągali te drzewa na drogę to porobili sporo nowych co prawda poryte ale zawsze.

To jest od dawna ale też nie zasługuję na pochwałę...

Gruzy i kamienie przy lesie w Jaroszewie II © Kenhill


chętnie zrobił bym tak jak w Ranczo, załadować i wysypać na podwórku właścicielowi :p może by się czegoś nauczył burak. Jeszcze krzesełko mnie zaintrygowało

Może przerwa? © Kenhill


Nie wiem po co to tu, może leśniczy nadzorował wycinających las?

Chciałem jeszcze odwiedzić żwirowanie ale odbiłem nie w tą drogę a nie chciałem się już cofać. Jadąc na skraju lasu poczułem krople deszczu a przede mną piaszczysty podjazd przez środek pola, ale powodów do niepokoju nie było, tylko kropiło.

Dalej przez Michalcze aż do domu, po drodze jeszcze fotka

Mleczykowa łąka w Michalczy © Kenhill


Skąd tylko tych mleczyków to nie wiem, jakaś plaga :)

Trasa: Ułanowo -> Ułanowo Folwark -> Kłodzin -> Jaworówko -> Gółka -> Piastowice -> Gołaszewo -> Gorzewo -> Wiela -> Mieścisko -> Nieświastowice -> Jaroszewo II -> Michalcza -> Ułanowo

z wyjazdu jestem bardzo zadowolony, damper pracuje wyśmienicie, zawieszenie wybiera najmniejsze nierówności, bardzo udany zakup :)
Kategoria Do 50