Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Andrzej z Poznania. Mam nakręcone 9267.27 km. Jeżdżę z prędkością średnią 20.06 km/h.
Więcej o mnie.

2019
2015
2014
2013
2012
2011

Odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kenhill.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
101.80 km 28.20 km teren
04:36 h 22.13 km/h:

Dziewicza Góra 143m i Puszcza Zielonka.

Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 1

Paweł dzwoni, że jedzie na dziewiczą, ale obok mnie będzie przejeżdżał bo miał licznik do odebrania. Przyjechał założył a mnie się chciało jechać z nim, mama była na nie. Zadzwonił Paweł i wynegocjował wyjazd.

Raz dwa się uszykowałem i w drogę. Lajtowym tempem rzez Rybno do Kiszkowa. Stamtąd kierowaliśmy się na Sławę, jednak w tym wypadku droga była by asfaltowo nudna. Dzwonimy do Grigora, pokierował nas do Dąbrówki kościelnej, gdzie znajduje się Snaktuarium Maryjne.

Kościół w Dąbrówce Kościelnej © Kenhill


Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Dąbrówce Kościelnej © Kenhill


Wheeler i Kross pod Kościołem w Dąbrówce Kościelnej © Kenhill


Dzwon przy kościele w Dąbróce Kościelnej © Kenhill


Pojechaliśmy tam, kawałek za miasteczkiem czy wsią nie wiem co to było. Było coś w rodzaju parkingu a tam kilka map, z których wyczytaliśmy, że niebieskim szlakiem przez Puszczę Zielonkę dojedziemy prawie na samą dziewiczą, no to w drogę, leśna droga na pewno lepsza od Asfaltu.

W puszczy jechało się przyjemnie, cień, zero smrodu, samochodów, jedynie piasek przeszkadzał ale to mały szczegół. Jechaliśmy tą puszczą i jechaliśmy po drodze kilka razy kłócąc się, którędy mamy jechać, albo każdy z nas wjeżdżał w jedno rozgałęzienie by sprawdzić którędy dalej biegnie szlak.

Następnie przez Czernice, gdzie są 3 domu z czego jeden na sprzedaż kierowaliśmy się na Kliny i Kicin. Stamtąd już lajtowo na dziewiczą. Trochę wkurzało nas tłumaczenie ludzi gdzie mamy jechać. Chyba nie rozumieli, że jesteśmy tu pierwszy raz.

No nic, jedziemy na szczyt. Podjazdem, na którym Paweł zgubił łańcuch (akurat zjeżdżał) na maratonie jakimś. Dość sprawnie poszedł mi podjazd, chodź wolno.

Tablica na Szczycie Dziewiczej góry 143m n.p.m. © Kenhill


Kross i Wheeler obok tablicy na szczycie Dziewiczej Góry. © Kenhill


Przeciwpożarowa wieża obserwacyjna na szczycie Dziewiczej Góry. © Kenhill


Później zjazd. Nawalam pierwszy, jadę sobie, trochę roweru nie mogłem utrzymać lecąc 47 po dziurach i kamieniach wiec puściłem klamki by pewnie chwycić kierownicę. Dojeżdżam na dół a za mną pusto, zrobiłem się blady gdzie Paweł, krzyczę i jadę z powrotem.

Patrze jedzie Paweł cały ubrudzony, wyłożył się na zakręcie, gdzie był dość ślizgi uskok, nie dziwie się mi się też tam opona smykał ale opanowałem rower. Podjechaliśmy tą drogą którą zjechaliśmy, aby zjechać tym wąskim singlem, którym wdrapaliśmy się na szczyt, gnaliśmy znów równo, jedno hamowanie, by wprowadzić rower w poślizg, dość ostry zakręt(gdyby się go nie wyrobiło wylądowało by się w dziurze, w której by nie było mnie widać z rowerem pewnie.

Dalej już szybko pognaliśmy. Na dole patrze ku#$% nie mam licznika, wypiąłem go by przetrzeć wyświetlacz od brudu i pewnie nie wpiąłem. Wracamy, leżał tuż na początku zjazdu. Jak już jesteśmy na górze no to zjeżdżamy jeszcze raz:D Tym razem szybciej bo ponad 50, Tak sobie jechałem i myślę, że jedyne czego tam brakowało to małej hopki, by sobie trochę polatać, przy tej prędkości:D

Szkoda, że więcej tam nie pojeździliśmy ale pewnie jeszcze nie raz będzie okazja. Dojechaliśmy do Czerwonaka, do żabki po izotoniki i główną trasa Poznań-Wągrowiec do domu.

Jechało się w miarę przyjemnie, Paweł chciał 30km/h< jednak odmówiłem nie chciałem tak szybko jechać, ograniczył się do 25/28 i tak było ok. Po drodze podziwialiśmy budowę nowej linii kolejowej Wągrowiec-Poznań, a raczej jej wymiany na nową, niby szybszą. Fajne hałdy kamieni leżą w Sławie Wlkp.

Tam pożegnałem Pawła, chciałem jechać do Dziadka by mi zarzucił jakąś kanapką, czy herbatką ale nikogo nie było. Uświadomiłem sobie, że Paweł ma w plecaku mojego izotonika, jednak jadąc 25 nie dogoniłem go do Skoków(jak mi pisze grzał 35), wiec tam skręciłem w stronę domu(w Skokach mieliśmy się rozjechać właśnie).

Dalej straciłem motywacje, oraz zniechęcił mnie asfalt(dziurawy, nierówny i w ogóle do dupy). Jechałem sobie wolniutko 19/23, po drodze sącząc resztki wody z bukłaka. Gdy wyjechałem na główną w Jaroszewie, prędkość od razu lepsza, jednak gładki asfalt sprzyja.

Obok kościoła bukłak zaczął mi cieknąć z ustnika, nie wiem czy to przez to, że końcówka wody czy jak, ale dopiłem do końca i pojechałem do domu się najeść. Wróciłem ok 21.15 a miałem o 19, ale późny wyjazd opóźnił przyjazd do domu.

Zadowolony jestem z wypadu i teraz będę atakować Gontyniec niedaleko Chodzieży. Skoro dziś dałem rade tam też dam. Żeby nie było tak pięknie, po wjeździe do puszczy zawias znów zaczął skrzypieć jak posrany, ale olałem to i przejechałem tak ponad 75 km :D

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Czernice -> Ludwikowo -> Mielno -> Kliny -> Kicin -> Dziewicza Góra -> Czerwonak -> Bolechowo Osiedle -> Bolechowo -> Murowana Goślina -> Łopuchowo -> Sławica -> Sława Wlkp. -> Skoki -> Rakojady -> Kakulin -> Kuszewo -> Pląskowo -> Jaroszewo II -> Jaroszewo I -> Ułanowo
Kategoria 100-150



Komentarze
kundello21
| 14:48 niedziela, 27 listopada 2011 | linkuj jak to dobrze, że skrzypiący zawias to już przeszłość:D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa cztwa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]