Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Andrzej z Poznania. Mam nakręcone 9267.27 km. Jeżdżę z prędkością średnią 20.06 km/h.
Więcej o mnie.

2019
2015
2014
2013
2012
2011

Odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kenhill.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
83.33 km 47.35 km teren
04:09 h 20.08 km/h:

Chory a Rowerem Jeździ...

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 09.06.2012 | Komentarze 7

Więc w czwartek wieczorem zadzwoniłem do Pawła czy ma jeszcze swoje stare klocki, okazało się, że tak, że są w idealnym stanie oraz, że nie są mu potrzebne :D Umówiliśmy się na 17/18 więc ok 16 spokojnie wyjechałem szukając terenowego i spokojnego dojazdu do Wągrowca.

Na początku nie byłem pewien czy jechać, bo po ostatniej niedzielnej jeździe trochu chory jestem, ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni?

Miałem jechać przez Michacze ale Damian u Anety więc pojechałem przez Kłodzin i Jaworówno, dalej przez Strzeszkowo do Mieściska, po drodze masakra, jak by ktoś piach wysypywał na drogach, ale zawsze lepsze to od asfaltu i blachosmrodów.

Ogólnie tempo spokojne 18/22 km/h, nigdzie mi się nie spieszyło, za Mieściskiej pojechałem w stronę Rudej Koźlanki, tam wielki stary i opuszczony Młyn, cały czas jechałem Cysterskim Szlakiem Rowerowym, świetna ścieżka, spokój, cisza, las, zajebiście po prostu! Gdyby nie ten piach...

Wyjechałem w Nowej wsi i poczułem potrzebę zatrzymania się... Dalej do Wągrowca główną, bo raczej bez nadrabiania masy km nie dał bym rady inaczej do Wrc dojechać.

Zajeżdżam Pawła nie ma, mówi, że 20 minut, pojechałem więc na plaże, tam spokój, kilku ludzi, wszyscy darli japy w strefie kibica, później jednym krzyknąłem brzydko i z powrotem jak jechałem dziwnie się na mnie paczeli.

Jazda niezbyt bezpieczna bo bez hamulców praktycznie, nie były to nawet spowalniacze. Minęło 20 minut i wróciłem, Paweł dał mi klocki i pedały (520stki :D) wielkoduszny człowiek, dzięki :*

Dzwonie do Damiana, czy mógłbym po niego pojechać do Janowca i z nim wrócić, zgodził się, więc pojeździłem jeszcze troszkę przy jeziorku, zrobiłem sobie przerwę na papu i ruszyłem w stronę Rgielska.

Uwaga będę przeklinał!

Na mapie zielony szlak czy tam ścieżka rowerowa, w rzeczywistości żadnego kurwa najmniejszego śladu na drzewach czy słupach... Jechałem i zdawałem się na moją intuicję, w pewnym momencie powinienem jechać przy lesie, droga była, ale w 1.5 metrowym życie, znów jakiś rolnik sobie zaorał drogę, co za jebane sępy...

jechałem inną drogą, okazało się, że wyjechałem przez Zakrzewem, tam gdzie kiedyś kanalize do lasu ciągli :D Cofnąłem się do Zakrzewa i tam w stronę Wybranówka lub Tumidaj (taka nazwa wsi :D) Co prawda myślałem, że zabłądziłem ale pewna Pani powiedziała, że dobrze nakurwiam i tam jest droga do Janowca.

Więc pognałem w stronę Wybranowa, gdzie już byliśmy tam trochę troszkę szybciej bo i zjazdy się trafiły i dojechałem do Janowca, okazało się, że do Anety zajechałem okrężną drogą ale to szczegół.

Pobawiłem się z psem Anety, urodzony piłkarz :D I wracamy, zaraz jak ruszyliśmy założyłem czapkę, cobym się czasami jeszcze bardziej nie rozchorował i jedziemy, Damian od razu tempo 30 km/h, chwilę tak dałem radę, ale później wymiękłem, prosiłem by zwolnił to nie bo średnia, schodzisz człowieku na złą drogę z tym kokszeniem do średniej...

Ah, jeszcze Grigor zadzwonił jak ruszaliśmy do domu, że jest w Mieleszynie bo wraca z Inowrocławia i czy bym go nie odprowadził kawałek, zaproponowałem by poczekał, ale mówił, że się spieszy i szybko jedzie, więc innym razem :)

No ale dobra 25 km/h już prędzej dałem radę uciągnąć, zaznaczając, że już miałem ponad 70 km a Damian 20... W Łopiennie postój, Damianowi znów coś strzela, niby to haki, niby nie, cholera wie, dokręciliśmy i jedziemy.

Do mnie trochę wolniej już dojechaliśmy i wzięliśmy się za szukanie źródła tego stukania. Rozebraliśmy korbę, haki i piastę. Ta ostatnia to masakra, sama rdza w zapadkach :D Wyśmiałem Damiana jak się ze mnie śmiał, że miałem trochę rdzy na osi korby, był tam taki syf, że aby wyczyścić musiałem łożyska i oś wybić :< Wyczyściliśmy, skręciłem haki uprzednio gwint śrub smarując farbą (tańsza alternatywa kleju) i poskładaliśmy.

Zmieniłem swoje klocki. Okazało się, że są jak nowe :D Masakra, założyłem i od razu klamki odzyskały swój prawidłowy skok, no i okazało się, że całkiem dobrze odpowietrzyliśmy te hamulce bo klamki twarde! Skok siły o 500% jak nie więcej, chociaż tylne musiały by zabrudzone, bo po kilku hamowaniach nabrały mocy, albo mam zafajdaną tarcze, mimo to siła wzrosła, ale nie jest to siła metalików jak u Damiana :D Jak mnie będzie stać to takie kupie, albo spiekane!

Przejażdżka udana, chociaż pod koniec zaczęło mi cieknąć z nosa masakrycznie, wkurzali mnie ludzi drący mordy w domach z czego dowiedziałem się, że Polska gola strzeliła, czasami tez krzyknąłem trzymaj japę jak było za głośno ale nikt sobie z tego nic nie robił, o w Łopiennie tylko zrozumieli bo przestali trąbić barany w te trąbki.

Szkoda, że taki chory jestem :( Ale dziś gorzej się ni czuje, wiec tragedii nie ma.

Trasa: Ułanowo -> Ułanowo Folwark -> Kłodzin -> Jaworówko -> Strzeszkowo -> Mieścisko -> Ruda Koźlanka -> Nowa Wieś -> Wągrowiec -> Rgielsko -> Nowa Wieś -> Rąbczyn -> Zakrzewo -> Wybranówko (Tumidaj) -> Wybranowo -> Janowiec Wlkp -> Flantrowo -> Łopienno -> Świniary Górne -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100



Komentarze
Kenhill
| 16:06 niedziela, 10 czerwca 2012 | linkuj W to trzecie muszę się koniecznie zaopatrzyć :)
alkor
| 11:02 niedziela, 10 czerwca 2012 | linkuj 1. W sumie muszę przyznać, że coś w tym jest. Też pojechałam chora, a się tak wygrzałam, że następnego dnia było cacy.
Przy czym ja tej zasady nie lubię. Kolega, który mnie uczy porządnie jeździć ma w zwyczaju mi to zawsze powtarzać w sytuacjach, w których dramatyzuję więc mi się źle kojarzy;]
3. A mapy są bardzo ważne. I kompas. Przynajmniej jak się jest mną na samotnym wypadzie.
Kenhill
| 20:17 sobota, 9 czerwca 2012 | linkuj Kurczę, enter...
1. Jak widać zasada się sprawdziła :D
2. No nie wiem czy można do końca wybaczyć. Przynajmniej firmy farmaceutyczne zarobią :D
3. Mapy są dziwne ale głównie to jak to ładnie nazwałaś rolne sępy orzą co się da i ile się da...
4. No ja nie wiem, jakoś w tym sezonie mam rekreacyjny tryb, jadę tak jak mi wygodnie, gdyby nie to, że znalazłem podstawkę od starego licznika to pewnie jeździłbym bez niego :D
Kenhill
| 20:13 sobota, 9 czerwca 2012 | linkuj Kurczę napisałaś to tak jak byś wiedziała co mam na myśli :D
maratonka
| 20:07 sobota, 9 czerwca 2012 | linkuj 1. Co mnie nie zabije to wzmocni- też wyznaję tą zasadę
2. Choroba zapewne powodowała wkurw na drących jape ludzi, ale można im wybaczyć, biorąc pod uwagę cud jaki się wydarzył
3. A ja myślałam, że mapy są nieaktualne a tu często trafiam na drogę w polu gdzie niby powinna być przejezdna... Rolne sępy jebane.
4. Grzanie do średniej- zależy kto po co jeździ. Mi się rzadko zdarza jazda z utrzymaniem wysokiej średniej. Takową mam zawsze jak do pracy jadę :)
Kenhill
| 15:48 sobota, 9 czerwca 2012 | linkuj Bawet mogę powiedzieć, że czuje się lepiej niż wczoraj. Zresztą lekarstw żadnych nie biorę, więc spokojnie mogłem jechać :)
jerzyp1956
| 10:08 sobota, 9 czerwca 2012 | linkuj Jak nie jest gorzej to tylko może być lepiej . Pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ieini
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]