Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Andrzej z Poznania. Mam nakręcone 9267.27 km. Jeżdżę z prędkością średnią 20.06 km/h.
Więcej o mnie.

2019
2015
2014
2013
2012
2011

Odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kenhill.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
108.83 km 52.91 km teren
05:28 h 19.91 km/h:

Terenowa Jazda z Micorem i Wizyta u Babci

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 4

W piątek wieczorem już się zgadałem z Dawidem, że z rana wpadnę, wstałem o 7 (o 7.30 byłem umówiony z gościem, który chciał kierę kupić, miałem jechać rowerem, ale myślę, że jak się rozmyśli to bez sensu nadrabiać 10km cofając się do domu więc bryknąłem autem).

Co prawda było pochmurnie, ale jak się uszykowałem i ruszyłem ok 8.30 to było już słonecznie i ciepło, droga w całości asfaldowa, niestety do Gniezna innej nie mam, jechałem główną 190tką, obyło się bez przykrych incydentów ze strony kierowców.

O 9.30 byłem pod katedrą, posprawdzałem większość śrubek, bo całą drogę coś mi dziwnie strzelało i za cholerę nie wiedziałem co to, później pojechaliśmy na łazienki, było tam pełno hopek, jednak to nie na mój rower i skoczyłem tylko jedną najmniejszą :p

Dalej polnymi drogami w stronę Jankowa Dolnego, tam chwila przerwy pod sklepem i w teren, pojechaliśmy nad jeziorko, mega piaszczysty i wypłukany przez wodę zjazd, później wróciliśmy się i asekuracyjnie przejechałem zjazd, po drodze pełno hopek, band itd. Drugi raz niestety za szybko i po wyskoku nie wyrobiłem zakręty lądując w piachu, gdyby nie piaszczysta banda czołowe zderzenie z drzewem :|

Nie zniechęciło mnie to i zjechałem jeszcze dwa razy, tym razem omijałem hopki :D Cały urąbany od piachu postanowiłem pojechać się umyć na plaży, tam niestety ktoś przyszedł :/ Pojechaliśmy w inne miejsce, tam rybołapy.

Wkurzyłem się zjechałem na dół i akurat był jakiś pomost, umyłem się i dalej już ubierając skarpetki jedna wpadła mi do wody, na szczęście nie była zgnojona tylko dleikatnie wilgotna. Dawid się, śmieje, że jeszcze mi but wpadnie i chwile później jak go ubierał zacząłem się chwiać na jednej nodze i cały bym się wrąbał do wody z tym butem :D

Później jakimiś ścieżkami w stronę Lubochni, tam kolejny singiel nad jeziorkiem, Później pojechaliśmy na Wierzbiczany i z powrotem w stronę Jankowa. Tereny na prawdę wyśmienite, jest gdzie pojeździć i wszędzie polne/leśne drogi :D

W Jankowie przerwa na posiłek, pooglądaliśmy mapy gdzie można by jechać (może Skorzęcin lub Powidz :D) i tak się rozleniwiliśmy, że nie chciało nam się ruszyć :D

Następnie z powrotem do Gniezna, pojeździliśmy po parku miejskim, przejazd przez Rynek, później Wenecja i na Dalki, tam polnymi drogami do Woźnik, zobaczyłem S5 i przez Łubowo (gdzie chwila przerwy - Dawid kupował wodę) do Żydówka, tam się pożegnaliśmy i za radą jakiegoś chłopaka polnymi drogami ruszyłem do Siemianowa.

Po drodze słońce wręcz prażyło, kask już nie dawał rady chłodzić głowy, wiec musiałem go zdjąć, trochę pomogło. Dojechałem do Babci, tam herbatka i kanapki, pogadałem i ktoś mówi, że czarna chmura idzie, śmieje się, wychodzę, patrzę a tam faktycznie, za radą babci i cioci poczekałem trochę i jak się później okazało słusznie.

W Siemianowie tylko przelotnie kropiło, później gdzieś w oddali słychać było burzę, ale i tak co słońce wyszło i obsuszyło to z powrotem deszczyk, w ogóle dziwnie było, raz wiatr, raz bezwietrznie słońce i deszcz razem :D

Czekałem dość długo, dopiero o 20:45 wyjechałem, ciocia mówiła, że mogę przenocować by się nie zmoczyć (nie chciałem jechać, bo jeszcze katar trochę mam i nie chce znów zachorować). No ale ruszyłem, kuzyn, który zachwycał się moim rowerem odprowadził mnie kawałek i dalej już sam, w Waliszewie czy w Dziećmiarkach w lesie mokro, ale nie na tyle by na mnie chlapało.

Dalej sucho, przejechałem jeszcze przez Kłecko i masakra jakaś, drzewa poobalane, gałęzi pełno itd itd. Okazało się, że u nas coś jak by nawałnica, mama mówiła, że padający deszcz to do gradu można porównać, że też pełno gałęzi i drzew poobalanych, zboża pokładzione, masakra jakaś, dobrze, że przeczekałem u Cioci, bo inaczej jechałbym w tej ulewie do domu...

Wyjazd jak zwykle bardzo udany, gdyby nie ta nawałnica, to pewnie po posiłku u babci zrobiłbym sporo więcej (bo miałem jeszcze zamiar pojeździć po lesie przy jeziorku Kamionek i w Dziećmiarkach, jednak w błoto nie chciałem się pchać z moimi łysymi crossmarkami :)

No i jeszcze w terenie coś mi dziwnie kwiczało i świszczało, jak by guma o coś tarła? Nie mam pojęcia, później samo przeszło.

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Kłecko Kolonia -> Pruchnowo -> Brzozogaj -> Działyń -> Obora -> Gniezno -> Jankowo Dolne -> Kalina -> Lubochnia -> Wierzbiczany -> Jankowo Dolne -> Gniezno -> Woźniki -> Łubowo -> Żydówko -> Siemianowo -> Waliszewo -> Dziećmiarki -> Czechy -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 100-150



Komentarze
Kenhill
| 09:00 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Micorowi chodziło bardziej o to, że mam jeden zbędny suport i miałem mu sprawdzić model i długość osi :D Mój ma się dobrze ale szkoda, że do truvativa, nie da się kupić z żelaznego :(
RamzyY | 08:58 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj nie zmieniałem łożysk a raczej całego supportu na accenta, do którego można dobrać łożyska ze "sklepu żelaznego"
micor
| 08:22 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Dzięki za odwiedzenie moich rewirów :). A jak ma się temat suportu? ;)
RamzyY
| 20:04 niedziela, 17 czerwca 2012 | linkuj grunt to nie dać się -hopkom czy innym przeszkodom na drodze(ludziom) ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa miesc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]