Info
Ten blog rowerowy prowadzi Andrzej z Poznania. Mam nakręcone 9267.27 km. Jeżdżę z prędkością średnią 20.06 km/h.Więcej o mnie.
2019
2015
2014
2013
2012
2011
Odwiedzin
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2021, Lipiec1 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2019, Sierpień7 - 0
- 2019, Lipiec3 - 0
- 2019, Czerwiec2 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Kwiecień2 - 0
- 2015, Maj1 - 0
- 2014, Październik4 - 0
- 2014, Sierpień9 - 0
- 2014, Lipiec8 - 0
- 2014, Czerwiec5 - 0
- 2014, Maj5 - 0
- 2014, Kwiecień4 - 0
- 2014, Luty2 - 2
- 2013, Wrzesień8 - 18
- 2013, Sierpień22 - 14
- 2013, Lipiec14 - 15
- 2013, Czerwiec2 - 9
- 2013, Kwiecień1 - 1
- 2012, Wrzesień6 - 46
- 2012, Sierpień5 - 24
- 2012, Lipiec11 - 6
- 2012, Czerwiec11 - 42
- 2012, Maj7 - 31
- 2012, Kwiecień6 - 19
- 2012, Marzec10 - 26
- 2012, Styczeń1 - 2
- 2011, Listopad4 - 8
- 2011, Październik3 - 4
- 2011, Wrzesień5 - 0
- 2011, Sierpień23 - 16
- 2011, Lipiec9 - 8
- 2011, Czerwiec14 - 14
- 2011, Maj11 - 21
- 2011, Kwiecień11 - 8
Z wizytą u Przemka
Piątek, 6 maja 2011 · dodano: 06.05.2011 | Komentarze 2
Wróciłem z Kłecka, zjadłem obiad, uszykowałem się i jazda. W Miłosławicach musiałem się zatrzymać by przekazać paczkę. Reszta drogi spokojnym tempem ~25km/h.Wkurzyli mnie dwaj kierowcy Tirów, na tych co wyprzedzają na hama mam sposób, gdy widzę, że jednym i drugim się spieszy to odjeżdżam od krawędzi tak daleko by się nie zmieścili(nie raz już dostałem lusterkiem po łokciu), jednak Tirem wyprzedzał normalnie z przeciwka jechali z daleka a ten był tak blisko mnie że dostałem paskiem od plandeki po plecach.
Dosłownie 5 cm ode mnie, musiałem zjechać na pobocze, drugi to samo, czy oni nie maja rozumu? Przecież wjechał bym w dziurkę skręcił w lewo i rozjechały by mnie 3 koła, ale co tam, ważne, że mnie wyprzedzili.
Jadę dalej, aż tu na torach w Wągrowcu (przed młynem) tył mi lata i zarzuca, szybko zjeżdżam na chodnik, patrze dętka rozstała się z powietrzem, do tego zauważyłem, że zapomniałem założyć opaski na obręcz(mogłem być zły wyłącznie na siebie), zaprowadziłem rower do Arki (sklep rowerowy) gdzie dostałem dętkę za piątkę (za co bardzo dziękuję bo tylko tyle miałem), jednak nie mieli ani żadnej taśmy, ani opasek.
Idę do Pawła nie ma, Petek na szczęście miał taśmę izolacyjna, lecę do Arki, zmieniłem dętkę (była okrągła dziurka od oczka w obręczy), i ruszam do Przemka.
Dojechałem, na miejscu wyczyściłem zawias, ta cholera doprowadza mnie do szału tak skrzypi, co się tam dostanie kilka ziarenek piasku, lub jakiś syf, z smaru od razu robi się czarna kupa, i skrzypi (muszę opatentować jakieś uszczelnienie), wyczyściłem, złożyłem.
Napełniłem bidon, który dostałem. Przemek bierze swój rowerek i do lasu! Pojeździliśmy trochę wokół jeziorka i w Kobylcu, gdzie podjechałem podjazd, na którym podczas ostatniej jazdy z Pawłem poległem 6 razy, tutaj za pierwszym razem, duże znaczenie miało pewnie tez to, że byłem mniej zmęczony, no i dostałem lekcję podjeżdżania od Pawła napierdalacza.
Drugi raz znów podjechałem:D 3 i 4 niestety się nie udało, podrzuciło mi przednie koło. Pozjeżdżaliśmy trochę, i jazda z powrotem, pojechaliśmy fajnym szybkim zjazdem, ostre zakręty, po skosie, korzenie liście i szyszki czyli to co Anczej lubi najbardziej :3.
Na końcu zjazdu trochę niepokoiło mnie, że mi strasznie rzucało tyłem, patrzę a tu damper zablokowany... zablokowałem go na tym podjeździe by sprawdzić czy coś to da. No nic stało się, na szczęście nic się nie uszkodziło.
Wróciliśmy trasą przy jeziorze, kurcze wąska trasa, trochę zarośnięta, i tak ostre zakręty miedzy drzewami, że co chwila musiałem asekurować tylnym hamulcem, nie znaczy to, że mi się nie podobało:D.
Po drodze wjechaliśmy na jakieś dwie hopki, ja nawet na nie nie startowałem. Przyjechał jakiś ziomek na bmx'ie pokazał nam jak się skacze, Przemek jedzie, jedzie i jebs pierwsza hopa i na plecy, a rower kozłuje :D
Pojechał na drugiej mniejszej gdzie pierwszy raz wleciał w krzaki, a resztę już ładnie przeleciał. Wracamy do domu (Przemka), posililiśmy się kolacja która mi dała bardzo dużo energii na powrót.
Podczas kolacji zadzwonił Herman, że jest u mnie pod domem, i umówiliśmy się, że po mnie wyjedzie jak będzie miał ochotę. 20:00 wyjeżdżamy, ja na szosówce Przema, on na moim, po tej jeździe utwierdziłem się w przekonaniu, że szosa jest prze zarąbista, i też sobie złożę, co prawda na starej ukrainie, jednak dłuższe wycieczki będą już w zasięgu moich "nóg".
Przy prędkości 25/27 km/h nic nie czuć, rowerek elegancko się kula i muszę przyznać, że noski trochę dają, wkładasz nogę i jedziesz, nie lata, nie smyka się, po prostu elegancko, teraz myślę, że Paweł miał pewnie racje namawiając mnie na spd, jednak ten patent jest zbyt drogi bym mógł sobie na coś takiego pozwolić.
Odprowadził mnie kawałek i jadę dalej, dzwoni Herman, i mówi, że po mnie wyjedzie. Dojeżdżam do Miłosławic a on tam czeka. Odpoczynek i ruszamy, jednak było mi tak zimno, że musiałem ubrać bluzkę.
Razem spokojnym już tempem (o dziwo na powrocie miałem jeszcze dużo sił) wróciliśmy do mnie, gdzie zjedliśmy małego głoda, wypiliśmy herbatkę i koniec. Herman wrócił do domu (w dziczy chrabąszczy) a ja jeszcze zjadłem druga kolację:D Chciałem zrobić jakieś zdjęcia tego podjazdu, jednak bateria była zbyt słaba by robić zdjęcia:(
Trasa: Ułanowo -> Jaroszewo I -> Miłosławice -> Mieścisko -> Łaziska -> Wągrowiec -> Kobylec -> Wągrowiec -> Łaziska -> Mieścisko -> Miłosławice -> Jaroszewo I -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100
Kampania reklamowa
Piątek, 6 maja 2011 · dodano: 06.05.2011 | Komentarze 0
Mama poprosiła bym obkleił plakatami i ulotkami Kłecko więc pojechałem, spokojnie i bez pośpiechu, w Charbowie chwyciłem się za dostawczym, jednak odpuściłem by w Charbowie też nakleić, z powrotem znów w Charbowie wyjechał mi dostawczy z drogi na Kiszkowo do 47 km goniłem go jednak nie dałem więcej rady za szybko przyspieszył. Teraz obiad i jadę do Przemka.Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria Do 50
Po okolicy
Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 29.04.2011 | Komentarze 2
Po naklejeniu plakatów w Michalczy postanowiłem zrobić sobie małe kółko po okolicy, pojechałem do Pomarzan, Gorzuchowa, Polskiej Wsi, Charbowa i do domu, byłem mocno wkurzony, gdyż 80% trasy jechałem pod wiatr, którego nie cierpię.Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Pomarzany -> Gorzuchowo -> Wilkowyja -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria Do 50
Oddać klucz do kasety...
Środa, 27 kwietnia 2011 · dodano: 27.04.2011 | Komentarze 0
Dziś w szkole skróty, poprawiłem Historię, z Statystyki dst ocena z spr, do domu wróciłem ok 16.20(tzn do Charbowa i pieszo). Długo nie myśląc wsiada na rower i jadę oddać Damianowi klucz. Jednak coś mnie naszło by sobie wjechać do naszego lasu więc jadę.Drogą obok boiska dojechałem do lasu, później na drogę z Jaroszewa I do Jaroszewa II. Po drodze jednak pomyślałem czy by nie odwiedzić takie fajnego miejsca w lesie, znaleźliśmy je z Damianem w zeszłym sezonie, chyba największe wzniesienia i urozmaicony teren w naszym lesie, jednak strasznie zarośnięty, poryty przez dziki(miejscami), oraz dużo suchych gałęzi, są tam niby jakieś ścieżki ale chyba nieużywane kilka...naście dobrych lat.
Pojeździłem sobie tam troszkę, oczywiście w dół jechałem wolniutko gdyż jakieś gałązki wciąż witały się z moją twarzą, jednak mimo to bardzo mi się tam podoba, jest kawałek by sobie pojeździć, i nie jest idealnie płasko:D
Myślałem ostatnio nawet co by nie wlecieć tam z toporkiem i szpadelkiem aby nie oczyścić trochę tych ścieżek, porobić nowe(oczywiście wycinać tylko te małe krzaczki), i mieć frajdę z jazdy, lub nawet zrobić jakąś dłuższą pętelkę treningową, bo jest gdzie jeździć.
Następnie pojechałem polną drogą do Jaroszewa II i stamtąd asfaltem, pod wiatr do domu. Poniżej kilka zdjęć jak to wygląda, wybaczcie mi jakość, ale suszarka wmontowana w moją Nokie ogarnia tylko zdjęcia z bliska, tak jak zdjęcie licznika o_synce minisave, w sumie niedawno go dostałem i założyłem i muszę przyznać, że jest fajniutki.
Co do zdjęć, to w późniejszym terminie(czyli pewnie po maturach)wyciągnę Damiana i zrobimy lepsze fotki terenu.
Kross w plenerze, czyli w swim żywiole.© Kenhill
Kross w swoim żywiole.© Kenhill
Nowy "dotykowy" licznik o_synce minisave oraz lansiarski top cap Tokena.© Kenhill
Mini zjazd z ostrym zakrętem.© Kenhill
Najbardziej urozmaicony teren w mojej okolicy, a dokąłdniej w Jaroszewie II.© Kenhill
Najbardziej urozmaicony teren w mojej okolicy, a dokąłdniej w Jaroszewie II.© Kenhill
Najbardziej urozmaicony teren w mojej okolicy, a dokąłdniej w Jaroszewie II.© Kenhill
Najbardziej urozmaicony teren w mojej okolicy, a dokąłdniej w Jaroszewie II.© Kenhill
Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Jaroszewo I -> Jaroszewo II -> Jaroszewo I -> Ułanowo
Kategoria Do 50
Rozgrzewka przed pracą w ogródku.
Wtorek, 26 kwietnia 2011 · dodano: 27.04.2011 | Komentarze 0
Rano mając jechać po mleko do sąsiada zauważyłem kapcia... więc nici z jazdy, na szczęście Damian kupił mi dętkę, w między czasie wyczyściłem napęd, i kolejny raz zawias... strasznie skrzypi gdy napcha się tam syfu, będę musiał pomyśleć o jakimś patencie na jego uszczelnienie.Wyczyściłem też dokładnie opony od środka, było w nich sporo syfu, a dętka przebiła się o malutkiego drucika, dosłownie włosek. Rower złożony, mama woła na ogródek to mówię, że przejadę się kawałek zobaczyć czy wszystko działa:D.
Wiec pojechałem do Ułanowa, Świniar, tam przejechałem drogą przy kościele i wróciłem narzucając sobie tępo na podjeździe do Ułanowa 30km/h<, i udało się, przeleciałem z prędkością nawet troszkę większą, jednak po tym musiałem zwolnić.
Koniec wróciłem i na ogródek :D
Trasa: Ułanowo -> Świniary Górne -> Ułanowo
Kategoria Do 50
"Trening na wytrzymałość i Technikę"
Niedziela, 24 kwietnia 2011 · dodano: 24.04.2011 | Komentarze 0
Ok 19 Damian z Moniką proponują przejażdżkę, ubieram się biorę rower i jedziemy, jak, że Monika nie ma niestety swojego Mtb to dałem jej jechać moim a ja jeździłem składaczkiem. Do Świniar spokojnie asfaltem, później polną droga na Ułanowo Folwark, stamtąd zdecydowaliśmy wydłużyć trasę więc do Kłodzina, droga była dość zróżnicowana, dziury, piach, szlaka, kamienie, ale dawałem radę :D.Następnie asfaltem do Jaroszewa I i stamtąd lasem do Michalczy, droga była poryta (wycinka drzew), dużo gałęzi, jakieś gruzy, później piasek, błoto przy polu (które musieliśmy omijać lasem), kawałek ubitej i wysypanej białymi kamyszkami drogi i znów taki "podjazd" częściowo ubity (lecz dziury pozostały), najgorszy koniec bo grząski piach, nie czekałem za Moniką i Damianem tylko pogrzałem do przodu bym nie stanął w piachu i nie musiał prowadzić.
Podjazd pisałem w cudzysłowie gdyż to po prostu droga z wzniesieniem. Do domu już asfaltem, Monika z Damianem mnie odprowadzili do końca Michalczy i dalej już sam, było pod wiatr, a ja się jeszcze przejechałem kawałek za mój dom i zobaczyłem Jelonka (który zresztą się u mnie w ogrodzie zadomowił). Nawróciłem do domu i koniec.
Tytuł oczywiście pisany żartem, gdyż wszędzie dawałem rade, jednak musiałem się skupić trochę na terenowej jeździe :D. Nową technologią krossa (chodzi o składaczka) jest dwu zawiasowa rama (luz w tym miejscu gdzie się go składa i na sterach).
Przydał by się Monice jakiś Mtb, wtedy jazda terenowa była by o wiele przyjemniejsza:)
Trasa: Ułanowo -> Świniary Górne -> Ułanowo Folwark -> Kłodzin -> Jaroszewo I -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria Do 50
Rekrecyjnie z Hermanem
Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 0
Zaraz po powrocie do domu wbija Herman i proponuje wspólną przejażdżkę, mówi, że musi odpocząć od nauki (przed maturą), ja jednak trochę zmęczony (10 minut to trochę mało odpoczynku, więc poleżałem jeszcze z 15), pogadaliśmy, wziąłem tabletki przeciwbólowe i pojechaliśmy.Cała trasa lajtowa, rekreacyjna jazda, bez pośpiechu czy ciśnień. Dojechaliśmy do Polskiej Wsi gdzie sobie usiedliśmy na przystanku, później do Gorzuchowa, tamtędy dziurawą drogą, a następnie piaszczystą, na tyle piaszczystą, że musieliśmy prowadzić rowery do Pomarzan, gdzie zauważyłem, że głowa przestała boleć \o/.
Więc albo to tabletki, albo uzdrawiająca moc roweru:D. Dalsza droga przebiegła spokojnie na wspólnej jeździe i rozmowie.
W Michalczy Damian zaoferował, bym opłukał ubrudzony rower z węża, przetarłem go i ruszyliśmy w stronę mojego domu po drodze docierając hamulce (hałasowały, że było je na ok kilometr słychać:D), pożegnaliśmy się i do domu, najadłem się, uzupełniłem BS i czas odpocząć.
Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Gorzuchowo -> Pomarzany -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria Do 50
Wągrowiec i okolice z Pawłem
Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 0
Wczoraj już miałem ochotę pojeździć jednak jakoś nie było okazji, umówiłem się z Pawłem, że pojeździmy. Miałem być u niego do 12 jednak choroba znów nie pozwoliła:( wyjechałem o 12.30 lajtowym tempem ~30km/h doleciałem do Mieściska, gdzie dogoniłem traktorek jadący 26/28 km/h, jechałem sobie za nim spokojnie aż tu nagle dojeżdża do mnie Paweł, byłem lekko zdezorientowany, lecz w sumie jak mogłem go zauważyć jak zajęty byłem kontrolą by nie zatrzymać się na ciągniku, ten niedługo skręcił dalszą trasę jechaliśmy już normalnie.Tępo 25/30 km/h, dojechaliśmy do Wągrowca, po drodze słuchając trąbienia, większość ludzi nadal nie wie, że rowerzyści mogą jeździć obok siebie, lub trąbili, że jedziemy środkiem pasa gdzie nie ma dziur, jednak zbytnio się tym nie przejmowaliśmy, a Paweł pozdrawiał ich środkowym palcem.
Następnie pogrzebaliśmy z ciśnieniem w Torze, bo już w sumie w Mieścisku Paweł zauważył, że skok się jej skończył, nie wiem czy jakaś uszczelka przepuściła powietrze z pozytywnej komory w dół, bo jak sprawdziłem pompką to ciśnienie było nadal takie same 100 PSI, nic spuściłem powietrze, napompowałem do 120, minimalny efekt, później znów do zera, 150 i upuściłem do 120, teraz elegancko, Tora odzyskała właściwości amortyzatora:D.
Po drodze wlecieliśmy do Arki(sklep rowerowy) gdzie Paweł zmierzył sobie suwmiarką Sag, bo skoro miałem pompkę to chciał sobie od razu dostosować ciśnienie w swoim RST. Skoro Petka nie było w domu ruszyliśmy w las, tam po paru km zrobiliśmy postój (obok nadleśnictwa Durowo), siedzę na pomoście, zbieram się i nie mam rękawiczek, byłem pewny, że je miałem, okazało się, że nie... zostały u Pawła w domu, więc ścieżką rowerową przy Kościuszki wróciliśmy po rękawiczki i tym razem od drugiej strony ruszyliśmy lasem w stronę Kobylca.
Prędzej jednak odwiedziliśmy sklep, kupiliśmy sok pomarańczowy i dwa batoniki Crony, posililiśmy się na ławeczce nad jeziorem, obserwując przy tym jakiś ciołków, którym się kąpieli zachciało.
Trasa do Kobylca była bardzo ciekawa, wąskie ścieżki tuż nad wodą "porośnięte" korzeniami, w większości sytuacji, byłem lekko zaniepokojony, by się nie wykąpać się przypadkiem. Wkurzające były młode krzaki, które cały czas waliły po rękach, nogach i twarzy, oraz poobalane drzewa.
Nic dojechaliśmy do Kobylca, ja jak zwykle wyje****. Stwierdzam, że mam mniej niż zero kondycji(jeśli chodzi o terem, asfaltem nie jest tak źle). Pozjeżdżaliśmy, później wciąż atakowałem podjazd, który Paweł przelatuje jak z dopalaczem w tyłku, no ale nie dziwie się w końcu jestem sporo słabszy.
Później Paweł zaproponował przejechanie pętli, na której trenuje z "Smykami"( koledzy Pana Gogolewskiego). Pojechaliśmy, część podjazdów dygałem na 32x32 lub 32x28, gdyż przerzutka coś nie chciała wrzucać na mały blat z przodu, jednak twardo dawałem radę:D. Ten sam podjazd, który chciałem podjechać na początku znów mnie pokonał, pojechaliśmy dalej pętlą, była w sumie "przyjemna", żadnych trudniejszych podjazdów, tylko jeden zjazd, grząska ziemia, plus szyszki liście i korzenie, ale dałem radę.
Wróciliśmy na centralne miejsce w Kobylcu, ja znów wyrąbany i dobijające mnie słowa Pawła: No lajtowo, ja po 4 takich okrążeniach przejechanych na maksa jestem zmęczony i czuje, że pojeździłem. Załamałem się, że aż tak słaby jestem.
Paweł chciał potrenować inny podjazd, niestety 5 razy mu się nie udało, ale powiedzieliśmy, że następnym razem, ja podjeżdżam ten, który mnie pokonał a on ten, zresztą kilka prób to zamiast jechać to stał i się ze mnie śmiał gdyż ja tylko wykonywałem tańce, które miały mu pomóc podjechać, nie pomogły a przynajmniej było śmiesznie.
Wróciliśmy trasą przy jeziorze, dość spokojnym tempem, 15/25 km/h. Pomyśleliśmy, że podjedziemy po Petka i pojeździmy po mieście(fajna jest taka szybka jazda po ulicach, w korkach i między samochodami:D) w domu powiedzieli, że jest w pracy, w pracy, że w domu O_o.
Pojechaliśmy do Arki gdzie był, ale coś z nim nie tak było, zaczął się sadzić a z Pawłem tylko żartowaliśmy (myśleliśmy, że on tez żartuje) wybiegł za mną, wystraszyłem się, że za mną biegnie więc odjechałem, schował się gdzieś za rogiem, wziął mi swój plecak (który miałem dostać) wywalił z niego wszystko i poszedł...
Zdziwiło nas to i nie wiemy co mu w sumie odbiło, może dla lansu przed kolegami z rowerowego, zresztą mniejsza o to, podjechaliśmy do Pawła po mój plecak, spakowałem się i do domu.
Powrót jak zwykle pod wiatr, ja zmęczony, jak zwykle dziury, kurwica już człowieka bierze na te dziury, nie ma kilometra, żeby dziury nie było. Jakoś slalomem oraz z kilkoma przerwami dotarłem do domu.
Boli mnie teraz noga, pin mi ostro zarył w łydce, kurcze często noga mi ucieka z pedałów i jebs, albo piszczelą albo łydką po pinach i kilka tatuaży po zębatkach korb lub pinach już mam:(
Czuję też, że w lesie dałem z siebie 120% bo "podłapują" mnie skurcze w łyski, uda i stopy. Do tego już wcześniej zaczęła boleć mnie głowa(nie wiem dlaczego, często od jazdy na rowerze zaczyna mnie boleć), jednak nie ma co się mazać, trzeba być twardym a nie "mjentkim" położyłem się pod kocyk i prawie zasnąłem, aż tu nagle wbija Herman ale o tym w następnym wpisie :)
Trasa: Ułanowo -> Jaroszewo I -> Miłosławice -> Mieścisko -> Łaziska -> Wągrowiec -> Kobylec -> Wągrowiec -> Łaziska -> Mieścisko -> Miłosławice -> Jaroszewo I -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100
Króciutki Trening na wytrzymałość
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 1
Mimo mojego niezadowolenia ojciec postanowił się przejechać moim rowerkiem, no nic niech jedzie, po jakimś czasie dzwoni, że mu się słabo zrobiło i żebyśmy przyjechali po niego do Miłosławic, nic założyłem rękawiczki, wziąłem licznik i pojechaliśmy.Pomyślałem sobie że sprawdzę siebie czy chociaż te 4 km utrzymam prędkość >30km/h i się udało 4.14 km przejechałem w 8 minut i 12 sekundy. Może głupi wpis, ale ja tam się ciesze, że dałem rade i nie wymiękłem na wzniesieniu na granicy Gminy Kłecko i Mieścisko.
Byłbym zapomniał dodać, że cały czas jechałem pod wiatr :D
Trasa: Miłosławice -> Jaroszewo I -> Ułanowo
Kategoria Do 50
Niedzielny Wypad do Gniezna.
Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 0
Od rana było miliard pomysłów gdzie jedziemy, najpierw z Swierzakiem i Petkiem mieliśmy pojeździć po okolicy Wągrowca, później pomysł, że jedziemy na Dziewiczą Górę, później mój stan zdrowia się nagle pogorszył(nie wnikajmy w jaki sposób), jak mi się polepszyło Petek mi powiedział że Swierzak rezygnuje z jazdy.Po ok godzinnej konferencje mojej, Petka i Przemka, ten ostatnio powiedział, że mu się nie chce, Petek rzucił hasło Gniezno, no to w drogę :D
Ja już uszykowany czekam za Petkiem, który dojechał do mnie swoim nowym Garym i o 14, ruszyliśmy boczną drogą przez Ułanowo, Charbowo i Polską Wieś do Kłecka, stamtąd przez Biskupice, Bojanice, Mączniki, Ździechową(gdzie mały postój.Petek chciał zdjęcie Gniezna z oddali).
Wjechaliśmy do Gniezna ul.Powstańców Wielkopolskich, później na rynek, od strony katedry było tyle ludzi i samochodów, że ledwo co przejechaliśmy. Usiedliśmy na schodach pod salonem Ery i rozmowa:
Petek: Andrzej mam jedno pytanie
Ja: Po ch** my tu w ogóle przyjechaliśmy?
Pete: No właśnie:D
W sumie to nie wiem po co, ja w sumie już kiedyś myślałem by się do Gniezna przejechać, w Poznaniu już byłem a w Gnieźnie nie, aż do teraz. Następnie ruszyliśmy do biedronki i Carefur'a po jakieś batoniki, których i tak wszystkich nie zjedliśmy, same sezamki nam starczyły.
Zjechaliśmy Dalkowską, szkoda że pod wiatr, prędkość 49.6 km/h, później podjazd obok schodów i brukiem na tej ulicy obok stadionu, Strumykowa chyba, znów zjazd ścieżką od Pomnika nad jezioro gdzie na końcu by nie rozjechać dzieciaków ostro musiałem hamować, po czym gdy skończyłem tarcza zaczęła dzwonić i po 3 sekundach przestała.
Czas na powrót, wróciliśmy główną drogą, chyba 190. większość trasy jechałem za Petkiem, postój w Oborze i Kłecku. Miałem jeszcze odprowadzić Petka do Mieściska lecz niestety trafił się wyjazd(samochodem tym razem). Tak więc zadowolony jestem, że Gniezno odwiedzone, szkoda tylko, że w drodze powrotnej przeszkadzał wiatr, no i mogło być trochę cieplej..
Kros i Gary w Gnieźnie podczas odpoczynku na rynku.© Kenhill
Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Biskupice -> Bojanice -> Mączniki -> Ździechowa -> Gniezno -> Piekary -> Obora -> Kłecko Kolonia -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100