Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Andrzej z Poznania. Mam nakręcone 9267.27 km. Jeżdżę z prędkością średnią 20.06 km/h.
Więcej o mnie.

2019
2015
2014
2013
2012
2011

Odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kenhill.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 100

Dystans całkowity:2971.86 km (w terenie 957.88 km; 32.23%)
Czas w ruchu:149:56
Średnia prędkość:19.82 km/h
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:67.54 km i 3h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
61.47 km 13.57 km teren
02:52 h 21.44 km/h:

Po Okolicy z Dawidem i Panem Jurkiem

Sobota, 14 lipca 2012 · dodano: 14.07.2012 | Komentarze 4

Rano do Kłecka na zakupy, później znów do Kłecka po Dawida i Pana Jurka, później do mnie, Dawid chciał amortyzator obejrzeć, dalej na Borzątew, zobaczyć największy głaz w Sokolnikach, później po lesie trochę pośmigałem, urąbałem się od błota i pojechałem do Justyny, chyba z 1.5 godziny gadaliśmy, no ale trzeba było do domu wracać.

A jak siedzieliśmy z Dawidem i Panem Jurkiem w Kłecku na przystanku to grad nieźle trzaskał.

Jeszcze pożalę się, wczoraj do 1 przy rowerze grzebałem, miałem dziś jechać do Poznania, na Cytadelę, później to Radziejowa, ale rano źle się czułem, brzuch bolał i ogólni jakoś słabo się czuje, mimo to rowerem jechało sie ok i siła była. Nie wiem co się ze mną dzieje, kupiłem sobie magnez, wziąłem witaminy może jakoś się zregeneruje. Już drugie spotkanie Poznaniaków z forum opuściłem :(


głaz w sokolnikach

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo -> Świniary -> Dobiejewo -> Mieleszyn -> Borzątew -> Karniszewo -> Sokolniki -> Przysieka -> Mieleszyn -> Dobiejewo -> Świniary -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
52.74 km 23.25 km teren
02:23 h 22.13 km/h:

Po Olej do Amortyzatora

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 6

Już ostatnio zgadłem się z Grzegorzem na serwis jego darta, zdecydował się na niego po tym jak ożywiłem ten sam amorek Dawidowi. Miało być rano ale zapomniałem, że zakończenie roku wtedy :D

Dopiero po południu wyjechaliśmy po ten olej, jechaliśmy do niego aż to Tarnowa Płuckiego. Ogólnie trochę problemów w domu, więc jazda tylko po olej. Do Mieściska jakaś nieziemska siła, 10 km z średnią 33 km/h :D I co chwila Damian mnie napominał bym zwolnił.

Dalej już terenem i kawałek asfaltu przed Tarnowem, powrót tą samą drogą, niestety 90% pod wiatr, musiał się jebaniec pojawić. Dojazd przyjemniejszy, bo bezwietrznie. Oficjalnie zmieniam też nazwę Cysterki Szlak Rowerowy na Piaskowy Szlak Rowerowy :D

Dodam jeszcze, że przez Bracholinem zarąbisty zapach, taki jak z piekarni, taki zapach świeżego pieczywa, chleb, bułki, chałki coś takiego i kilka km jeszcze przez pole go czuliśmy :D

Ścieżka Przyrodnicza Bracholińska Ostoja © Kenhill


Niestety temperatura nie sprzyjała, 30*C< w cieniu... co chwila zalani potem.

Po powrocie serwis Grigorowego Darta, tyle rdzy w amorku jeszcze nigdy nie widziałem :D Ale było śmiesznie przynajmniej :D

Tak w ogóle, jak ktoś ma amortyzator do serwisu to zapraszam, wszystko co trzeba posiadam, mogę nawet to 70 km dojechać "do pacjenta". Oleje mam oryginalne a cena w porównaniu do tych z "prof" serwisów nie wygórowana, może troszkę zarobie bo nie zanosi się niestety bym znalazł jakąś pracę w te wakacje :(

Więcej zdjęć nie ma bo w zasadzie spieszyło się a było by co fotografować, zabytkowe kościoły w Łeknie czy Tarnowie Pałuckim ale cóż, może innym razem.

Trasa: Ułanowo -> Jaroszewo I -> Miłosławice -> Mieścisko -> Ruda Koźlanka -> Nowa Wieś -> Bracholin -> Tarnowo Pałuckie -> Bracholin -> Nowa Wieś -> Ruda Koźlanka -> Mieścisko -> Miłosławice -> Jaroszewo I -> Ułanowo -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
63.84 km 21.40 km teren
02:57 h 21.64 km/h:

Rogowo - Odwiedziny Szymona (Jelon85)

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 2

Specjalnie zostałem dużej w szkole by napisać niemiecki, jednak pani prof już nie było :< Odebrałem przy okazji wynik rezonansu magnetycznego i nic z tego nie rozumiem :x

Fotki na razie od Szymona, później wgram te od Damiana

Wracam do domu i co chwila zasypiam, co się przebudzam to leżę wygięty w inną stronę z rozdziabioną papą... Na końcu i tak zasnąłem ktoś mnie obudził na szczęście. Do domu te parę metrów wracałem jak bym pieszo 10 km przeszedłem zero sił ale trochę podbudowało mnie to, że pojeżdżę.

Wszamałem makaron, powyzywałem, że ciuchy ba rower mokre i pojechaliśmy, celu nie było ale zaproponowałem by odwiedzić Szymona . Wyruszyliśmy więc mega żółwim tempem, w Dziadkowie spotkaliśmy Szymona i ruszyliśmy w stronę Rogowa po drodze zahaczając o teren, czy zatrzymywaliśmy się by zerknąć na jeziorko

Podjechać się nie dało a zjazd bez podnoszenia tyła z siodła :D © jelon85


Później przejechaliśmy przez Rogowo, Szymon opowiedział mi co gdzie jest a co gdzie było, trochę szkoda w zasadzie, że nie ma już tam tej wąskotorówki, była by to świetna atrakcja dla turystów :)

Pojechaliśmy do parku dinozaurów

Dinozaur przed parkiem dinozaurów w Rogowieq © Kenhill


niestety nie pomyślałem, że ten pewnie jest płatny i nie zobaczyłem nic :( Dalej po obczajeniu mapki ruszyliśmy w stronę Szkółki

Ja iSzymon na drodze do Szkółki © Kenhill


tam wyskoczył nam Wilczur z Szymonem do razu ciśniemy ale pies zrezygnował, czekaliśmy za Damianem, kawałek za nim ruszył i też odpuścił

Andrzej i Damian pognani przez dwie psiny © jelon85


Tam Szymon nas opuścił i pojechaliśmy dalej

Pożegnalna fotka w Szkółkach © jelon85


Dalej przez Skórki i Wełnę pognaliśmy do Janowca, po drodze zobaczyliśmy jakiś kościół

Kross i Marian pod drewnianym kościółkiem w Skrókach © Kenhill


ogólnie to już od Szkółek czułem głód, więc w Janowcu skoczyliśmy do Anety na herbatę za co dziękuję. Jednak mimo wszamania kanapek od Damiana czułem głód, pojechałem kupić tłiksa i pojechaliśmy.

Om nom nom om nom om, jem! © Kenhill


I się skończyło :( © Kenhill


Damian zaproponował powrót terenem, pojechaliśmy przez Flantrowo, jednak wyjechaliśmy przed Łopiennem, myślałem, że wrócimy przez Gółkę i Kłodzin no ale trudno. W Łopiennie mega ciemno się zrobiło, deszczowe chmury się zbierały więc gnaliśmy dość szybko, sporo powrotu siedziałem Damianowi na kole, ale tak byłem w stanie dłużej utrzymać te 30 km/h<

Na podjeździe w Ułanowie smyknąłem się na pobocze a uskok z asfaltu był prawie 10 cm :x Nie dałem rady już się rozpędzić wiec spokojnie dojechałem.

Wyjazd udany, odwiedziliśmy Szymona i Rogowo gdzie pewnie jeszcze wrócimy no i kurczę, im więcej jeżdżę tym na więcej mam ochotę, myślałem jutro nad większą wycieczką, niestety Damian ma inne plany :<

Trasa: Ułanowo -> Świniary Górne -> Dobiejewo -> Mieleszyn -> Przysieka -> Popowo Ignacewo -> Popowo Podleśne -> Dziadkowo -> Rzym -> Rogowo -> Szkółki -> Skórki -> Wełna -> Janowiec Wieś -> Janowiec Wlkp. -> Flantrowo -> Łopienno -> Dobiejewo -> Świniary Górne -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
53.15 km 25.17 km teren
02:32 h 20.98 km/h:

Terenowy Objazd Okolicy z Micorem

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 0

Ostatnia lekcja, tel od Micora czy nie mam chęci na jazdę, bo będzie w Kłecku po 16, jak najbardziej się zgodziłem. W domu szybko zjadłem i pognałem do Kłecka, znów motywacja bo gnałem jak szalony :D

Traz Grigor przypomniał mi coś w komentarzu w Polskiej Wsi wymusił mi autobus, po hamulcach, chciałem się go chwycić, ale zbyt daleko mi uciekł (za duża strata prędkości) ale mimo to goniłem go do 60.2 km/h i to mój nowy rekord o własnych siłach, bo autobus już był daleko.

Przyjeżdża Micor, spytałem gdzie chce jechać to powiedział, że to ja tu prowadzę, więc zaproponowałem rundkę po znanym już mi lesie gdzie to ostatnio jeździłem tu i tu zgodził się, więc przez Polską Wieś, Przybrodę, Świaniary Dolne, Dobiejewo dojechaliśmy do Łopienna, po drodze fajne drogi, tylko wkurzały trzaskające po twarzy gałęzie...

W Łopiennie kupiłem batona, wodę i ruszyliśmy, tym razem wjechaliśmy do lasu bliżej od strony Flantrowa, tam kawałem czerwoną ścieżką a później już odbiliśmy, raz dwa dojechaliśmy do celu i zaczęło się buszowanie, jak już kiedyś wspomniałem trochę pracy i na prawdę było by gdzie jeździć, w jednym miejscu (mniej zarośniętym) nie dawaliśmy rady, taki stromy podjazd :D

Wracamy do domu, zagadaliśmy się i po km orientuje się, że to w przeciwnym kierunku :D Dojechaliśmy do mnie ale już po drodze zaproponowałem serwis Darta, gdyż wyjątkowo tępy na jakiekolwiek nierówności, u mnie trochę pogadaliśmy, czyszczenie, serwis, nowy olej (stary i to z jednej goleni w niczym oleju nie przypominał :D) i złożyliśmy dziada.

Ah jeszcze przymierzyłem sobie espedy i okazało się ,że idealnie mój rozmiar 44 :D Więc wiem już jakich ew miałbym szukać, dodam, że ciekawie się jechało :)

Jeszcze sporo gadaliśmy, Dawid zrobił zdjęcie mojego bacika i kota rowerzysty i ruszyliśmy do Kłecka, znów jakaś niezidentyfikowana moc bo większość trasy szybkim tempem, w Kłecku Dawid nadal zachwycał się "nowym" amortyzatorem, poleciłem tylko odpowiednio o niego dbać a będzie tak pracował :D

Na powrocie naszło mnie jeszcze na małe kokszenie po Kłecku, pojeździłem trochę, dość bardzo szybko :D W jednym miejscu gdzie zjechałem po schodach, przejechałem przez tory i podjechałem po schodach miny Pań bezcenne :D Chciały autograf niestety nie miałem czasu na pierdoły :D

Wróciłem do domu i koniec, jazda bardzo przyjemna, świetnie się kręciło i gadało no i serwisowało Darta :D plus okazało się, że Dawid ma poluzowany jeden pivot :D

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Przybroda -> Świniary Dolne -> Dobiejewo -> Łopienno -> Gołaszewo -> Gółka -> Kłodzin -> Ulanowo Folwark -> Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
83.33 km 47.35 km teren
04:09 h 20.08 km/h:

Chory a Rowerem Jeździ...

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 09.06.2012 | Komentarze 7

Więc w czwartek wieczorem zadzwoniłem do Pawła czy ma jeszcze swoje stare klocki, okazało się, że tak, że są w idealnym stanie oraz, że nie są mu potrzebne :D Umówiliśmy się na 17/18 więc ok 16 spokojnie wyjechałem szukając terenowego i spokojnego dojazdu do Wągrowca.

Na początku nie byłem pewien czy jechać, bo po ostatniej niedzielnej jeździe trochu chory jestem, ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni?

Miałem jechać przez Michacze ale Damian u Anety więc pojechałem przez Kłodzin i Jaworówno, dalej przez Strzeszkowo do Mieściska, po drodze masakra, jak by ktoś piach wysypywał na drogach, ale zawsze lepsze to od asfaltu i blachosmrodów.

Ogólnie tempo spokojne 18/22 km/h, nigdzie mi się nie spieszyło, za Mieściskiej pojechałem w stronę Rudej Koźlanki, tam wielki stary i opuszczony Młyn, cały czas jechałem Cysterskim Szlakiem Rowerowym, świetna ścieżka, spokój, cisza, las, zajebiście po prostu! Gdyby nie ten piach...

Wyjechałem w Nowej wsi i poczułem potrzebę zatrzymania się... Dalej do Wągrowca główną, bo raczej bez nadrabiania masy km nie dał bym rady inaczej do Wrc dojechać.

Zajeżdżam Pawła nie ma, mówi, że 20 minut, pojechałem więc na plaże, tam spokój, kilku ludzi, wszyscy darli japy w strefie kibica, później jednym krzyknąłem brzydko i z powrotem jak jechałem dziwnie się na mnie paczeli.

Jazda niezbyt bezpieczna bo bez hamulców praktycznie, nie były to nawet spowalniacze. Minęło 20 minut i wróciłem, Paweł dał mi klocki i pedały (520stki :D) wielkoduszny człowiek, dzięki :*

Dzwonie do Damiana, czy mógłbym po niego pojechać do Janowca i z nim wrócić, zgodził się, więc pojeździłem jeszcze troszkę przy jeziorku, zrobiłem sobie przerwę na papu i ruszyłem w stronę Rgielska.

Uwaga będę przeklinał!

Na mapie zielony szlak czy tam ścieżka rowerowa, w rzeczywistości żadnego kurwa najmniejszego śladu na drzewach czy słupach... Jechałem i zdawałem się na moją intuicję, w pewnym momencie powinienem jechać przy lesie, droga była, ale w 1.5 metrowym życie, znów jakiś rolnik sobie zaorał drogę, co za jebane sępy...

jechałem inną drogą, okazało się, że wyjechałem przez Zakrzewem, tam gdzie kiedyś kanalize do lasu ciągli :D Cofnąłem się do Zakrzewa i tam w stronę Wybranówka lub Tumidaj (taka nazwa wsi :D) Co prawda myślałem, że zabłądziłem ale pewna Pani powiedziała, że dobrze nakurwiam i tam jest droga do Janowca.

Więc pognałem w stronę Wybranowa, gdzie już byliśmy tam trochę troszkę szybciej bo i zjazdy się trafiły i dojechałem do Janowca, okazało się, że do Anety zajechałem okrężną drogą ale to szczegół.

Pobawiłem się z psem Anety, urodzony piłkarz :D I wracamy, zaraz jak ruszyliśmy założyłem czapkę, cobym się czasami jeszcze bardziej nie rozchorował i jedziemy, Damian od razu tempo 30 km/h, chwilę tak dałem radę, ale później wymiękłem, prosiłem by zwolnił to nie bo średnia, schodzisz człowieku na złą drogę z tym kokszeniem do średniej...

Ah, jeszcze Grigor zadzwonił jak ruszaliśmy do domu, że jest w Mieleszynie bo wraca z Inowrocławia i czy bym go nie odprowadził kawałek, zaproponowałem by poczekał, ale mówił, że się spieszy i szybko jedzie, więc innym razem :)

No ale dobra 25 km/h już prędzej dałem radę uciągnąć, zaznaczając, że już miałem ponad 70 km a Damian 20... W Łopiennie postój, Damianowi znów coś strzela, niby to haki, niby nie, cholera wie, dokręciliśmy i jedziemy.

Do mnie trochę wolniej już dojechaliśmy i wzięliśmy się za szukanie źródła tego stukania. Rozebraliśmy korbę, haki i piastę. Ta ostatnia to masakra, sama rdza w zapadkach :D Wyśmiałem Damiana jak się ze mnie śmiał, że miałem trochę rdzy na osi korby, był tam taki syf, że aby wyczyścić musiałem łożyska i oś wybić :< Wyczyściliśmy, skręciłem haki uprzednio gwint śrub smarując farbą (tańsza alternatywa kleju) i poskładaliśmy.

Zmieniłem swoje klocki. Okazało się, że są jak nowe :D Masakra, założyłem i od razu klamki odzyskały swój prawidłowy skok, no i okazało się, że całkiem dobrze odpowietrzyliśmy te hamulce bo klamki twarde! Skok siły o 500% jak nie więcej, chociaż tylne musiały by zabrudzone, bo po kilku hamowaniach nabrały mocy, albo mam zafajdaną tarcze, mimo to siła wzrosła, ale nie jest to siła metalików jak u Damiana :D Jak mnie będzie stać to takie kupie, albo spiekane!

Przejażdżka udana, chociaż pod koniec zaczęło mi cieknąć z nosa masakrycznie, wkurzali mnie ludzi drący mordy w domach z czego dowiedziałem się, że Polska gola strzeliła, czasami tez krzyknąłem trzymaj japę jak było za głośno ale nikt sobie z tego nic nie robił, o w Łopiennie tylko zrozumieli bo przestali trąbić barany w te trąbki.

Szkoda, że taki chory jestem :( Ale dziś gorzej się ni czuje, wiec tragedii nie ma.

Trasa: Ułanowo -> Ułanowo Folwark -> Kłodzin -> Jaworówko -> Strzeszkowo -> Mieścisko -> Ruda Koźlanka -> Nowa Wieś -> Wągrowiec -> Rgielsko -> Nowa Wieś -> Rąbczyn -> Zakrzewo -> Wybranówko (Tumidaj) -> Wybranowo -> Janowiec Wlkp -> Flantrowo -> Łopienno -> Świniary Górne -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
90.72 km 45.62 km teren
04:20 h 20.94 km/h:

Terenowa Przejażdżka po Okolicy z Grigorem i Wojtasem

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 3

W sobotę wieczorem zgadałem się z Pawłem, że jedziemy na Gontyniec, ale dość szybko z tego zrezygnowałem i dobrze, rano tak mnie kręgosłup napierdalał, że wstać nie mogłem :x Zjadłem tablety i troszkę przeszło. Na początek dodam, że zdjęcia są autorstwa Grigora :)

Po 11 sms od Grigora, że jedzie z bratem (Wojtkiem) w moje okolice, raz dwa się ubrałem zjadłem jakieś kanapki i sprintem do Kiszkowa. Te 16 km przejechałem w tempie mniej więcej 28/30 km/h momentami grzałem nawet ponad 40, śmiałem się później, że to Grigor mnie zmotywował :)

Spotkaliśmy się na mostku nad Małą Wełną





obczailiśmy trasę i w drogę, polnymi drogami dojechaliśmy do Rejowca, tam pokierowaliśmy się w stronę Antoniewa, po drodze walcząc z mega piachem, trochę sam byłem zdziwiony bo ostatnio mniej go było ale i takiej suszy nie było :D





Tam odpoczynek, jakieś panie powiedziały żebyśmy się odsunęli bo niedaleko strzelają (mimo to, że byłem pewny, że nic nam nie grozi bo już tam byłem i nie możliwa jest taka możliwość by coś takiego było możliwe), no ale nie ma się co kłócić :)





Antoniewo - zakład dla trudnej młodzieży © grigor86


Dalej rowerową Dziewiątką na której jest fajne wzniesienie i zjazd dojechaliśmy do Raczkowa, Wojtas nawet mówił, że po drodze był taki uskok, że myślał, że się wywali, gdyby miał fulla by go nie poczuł jak ja :D Poza tym chłopaki jednogłośnie stwierdzili, że fajnego mam bujaka :D


Cóż za poza :]

W Raczkowie chłopacy zawiedzeni bo nie było sklepu

Raczkowo - drewniany kościół © grigor86


w Jabłkowie zamknięty ale za to fajne ocieplenie :D





dopiero w Rybnie był i tam Grigor i Wojtas uzupełnili zapasy i się pożegnaliśmy.

Miałem jechać do Babci ale stwierdziłem, że wrócę do domu się pouczyć, wydłużyłem sobie jednak trochę trasę i w Olekszynie odbiłem na Łagiewniki Kościelne, tam chciałem pobić rekord prędkości ale jak zwykle wmordewind... i tylko 53 km/h. Później kamienisty podjazd i pojechałem do Gorzuchowa, tam droga skończyła się bramą w jakimś gospodarstwie i objeżdżałem je polami i łąką :D

W Polskiej Wsi kupiłem wodę i pojechałem nad jeziorko, później cały czas terenem do Borzątwi, po drodze mijałem wielu niedzielnych rowerzystów, którzy nie dawali rady w piachu a ja mknąłem jak szalony :D

Na Borzątwi troszkę ludzi, chciałem więc zobaczyć czy jest tam jakaś ścieżka przy jeziorze, niestety sam busz, pojechałem więc do Dobiejewa (nowo poznanym skrótem), tam przerwa i do domu.

Jak wróciłem to myślałem, że mi głowa eksploduje... Nie wiem od czego mnie tak bolała ale ledwo żyłem, umyłem się i poszedłem spać już o 19, rano wstaje jak nowo narodzony i w szkole jeszcze się okazało, że nie ma geografii i mam już wystawioną ocenę (a na nią właśnie miałem się uczyć :D)

Gdyby nie ból głowy wycieczka bardzo udana, teraz tylko czekam aż powystawiają oceny i można zacząć kręcić :)

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Karczewo -> Pawłowo Skockie -> Stawiany -> Rejowiec -> Antoniewo -> Raczkowo -> Jabłkowo -> Rybieniec -> Wybno Wielkie -> Olekszyn -> Łagiewniki Kościelne -> Gorzuchowo -> Wilkowyja -> Polska Wieś -> Kłecko -> Borzątew -> Dobiejewo -> Świniary Górne -> Ułanowo

No i jeszcze wiekopomna chwiła: już 4 kkm jeżdżę na krossie, mimo, że miałem z nim sporo niespodzianek to nie zamierzam go zmieniać :D
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
95.92 km 33.10 km teren
04:43 h 20.34 km/h:

Pobiedziska, Jezioro Kowalskie

Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 25.05.2012 | Komentarze 8

Trochę późno ale lepiej późno niż później.

Od rana jak zwykle źle się czułem. Ruszyliśmy jakoś po południu.

Z Kłecka ruszyliśmy terenem w stronę Kamionka, po drodze wybrałem złą drogę i jechaliśmy polem, a obok ładna leśna dróżka.

Nasza droga do Kamionka © Kenhill


Dalej na Imiołki

Wigwam w Imiołkach © Kenhill


Tam w stronę Skrzetuszewa i przez Latalice do Węglewa

Takim asfaltem to można jeździć. © Kenhill


Chociaż teraz zawieszenie pracuje an tyle fajnie, że nawet dziurawymi asfaldami jeździ się spoko :D

Po drodze ciekawa miejscowość :)

Główna ulica?:D © Kenhill


Oraz dość ciekawy znak :D

Uwaga Pies? Pieski? © Kenhill


Trochę pokręciliśmy się po Pobiedziskach i pojechaliśmy na rynek zjeść wyśmienite lody, jak to określiłem bardzo dobre, ale mogły by być lepsze :D

Kościół w Pobiedziskach © Kenhill


Rynek w Pobiedziskach © Kenhill


Rynek w Pobiedziskach © Kenhill


Trochę odpoczęliśmy i chcąc wyjechać z Pobiedzisk trochu pobłądziliśmy. W końcu się udało i z pomocą miłego pana który miał mega wypasioną bryczkę? (wóz konny tzn) przez Nadrożno, Jerzyn i Jerzykowo trafiliśmy nad Jezioro Kowalskie.

Droga z Jerzyna do Jerzykowa © Kenhill


Tam przywitały nas piękne widoki, na początek

Droga przecinająca jezioro Kowalskie © Kenhill


Postanowiliśmy troszkę tam pojeździć, ścieżki przy jeziorku po prostu zajebiste, wąskie single, ostre zakręty tuż przy jeziorku albo na skarpie do tego masa korzeni i małe przewyższenia, niestety nie było zbyt dużo czasu i postanowiłem odłożyć to na kiedy indziej, może Grigor by mnie/nas oprowadził :D

Jezioro Kowalskie © Kenhill


Skarpa nad jeziorem Kowalskim © Kenhill


Jezioro Kowalskie © Kenhill


Skarpa nad Kowalskim, widok z daleka © Kenhill


Świetny singiel nad Jeziorem Kowalskim © Kenhill


Singiel nad Kowalskim © Kenhill


Wróciliśmy, po drodze (prędzej) spotkaliśmy jakiegoś dałnhilowca na Big Hicie...

Wróciliśmy na tą drogę przecinającą jezioro i wzdłuż jeziorka chcieliśmy dojechać do Borowa-Młyn, jednak po chwili zaczął się busz i dojechaliśmy do jakiegoś miejsca gdzie zrobiliśmy sobie przerwę, dodam, że była tam siatka, jednak nie była ona do samego jeziora.

Gdzie moja głowa?! © Kenhill


Jednak wszystko w porządku :) © Kenhill


Zjedliśmy i pojechaliśmy drogą w górę, dojechaliśmy do bramy zamkniętej na kłódkię, okazało się, że to jakaś prywatna działka... Właściciela przepraszamy.

Raz dwa przeskoczyliśmy przez bramę i znów błądzimy po jakimś osiedlu... tym razem niedaleko Biskupic.

Wkurwiłem się i powiedziałem, że jedziemy główną aż do Lednogóry, niby na mapce było zaznaczone, że przy krajowej piątce jest rowerowa ale ja tam nic takiego nie zauważyłem...

Na szczęście kierowcy nie zajeżdżali drogi itd. W Lednogórze podbijamy do sklepu a ten zamknięty, była 19.30 sklep do 19, ale podjeżdża gość i wychodzi jakaś babka i go wpuszcza, zgodziła się sprzedać nam wodę, pewnie dlatego, że Damian był mega zmarnowany, ja też w zasadzie troszku.

Dalej przez Dziekanowice (chciałem podjechać nad jeziorko ale Damian nie bo nauka...) i Siemianowo (chciałem podjechać do babci ale Damian nie bo nauka) dojechaliśmy do Waliszewa

Kościół w Waliszewie © Kenhill


Krzysiu, Czytam! © Kenhill


Dojechaliśmy do drogi Gniezno-Kiszkowo i pojechaliśmy zrobić sobie małą przerwę

Krzysiu, Jem! © Kenhill


Ogólnie na tym betonie po prawej przyjmowałem różne śmieszne pozy, ludzie dziwnie się patrzyli :D Poza tym Damian zastanawiał się po czym mi odbijało (w końcu to były tylko kanapki z kolusiem :D) Nie będę pisał szczegółów ale było wesoło :D

No i przez Dziećmiarki i Czechy wróciliśmy do domu, podjechałem jeszcze do Damiana po zdjęcia i koniec jazdy.

Tak w ogóle byłby ktoś chętny na terenowa rundę po Zielonce? Ruszałbym z Dąbrówki Kościelnej lub z Skoków w stronę Dziewiczej Góry, później zobaczyć co to ta Łysa Góra, Jezioro Kowalskie, Park Krajobrazowy Promno i może z powrotem do Zielonki, lub Okolice Chodzieży a dokładniej Gontyniec? 192m kuszą plus sporo wzniesień wokół Gontyńca. Lub na jaką kolwiek wspólną jazdę :D

W ogóle to od jakiegoś czasu nucę sobie: 'Krzysiu, powiedz mi jak mam żyć..." :D



Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Czechy -> Kamionek -> Imiołki -> Skrzetuszewo -> Latalice -> Węglewo -> Główna -> Pobiedziska -> Nadrożno -> Jerzyn -> Jerzykowo -> Biskupice -> Promno Stacja -> Pobiedziska -> Kocanowo -> Lednogóra -> Dziekanowice -> Siemianowo -> Waliszewo -> Dziećmiarki -> Czechy -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
91.49 km 47.40 km teren
04:27 h 20.56 km/h:

Dziewicza Góra, Puszcza Zielonka, Rezerwaty, Drewniane Kościoły

Piątek, 18 maja 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 3

Do domu wróciłem o 15, o 16 byłem u Damiana i na cel obraliśmy Puszczę Zielonkę. W zasadzie do samej Dąbrówki Kościelnej jechaliśmy asfaltem (niestety) ale wokół same pola, więc bez sensu się po nich błąkać, po drodze skróciliśmy sobie tylko drogę z Pomarzan do Kamieńca.

Za Kiszkowem poczekaliśmy na traktor by za nim sobie śmignąć, jebaniec jak nas wyprzedził to nie mogłem go dogonić, do 52 chyba jechałem za nim i więcej nie mogłem :< Niby starszy a wygar miał.

Puszcza Zielonka Wita © Kenhill


Kusiło mnie by wlecieć już w las, ale chciałem odwiedzić Panią Alinę, odebrać mój zasilacz do lapka i spytać gdzie jest żwirownia w Dąbrówce.

Droga do Dąbrówki Kościelnej z Sanktuarium Maryjnym w tle. © Kenhill


Niestety nikogo nie zastałem więc pojechaliśmy dalej, na końcu wsi mała przerwa i obadanie mapek, zresztą muszę przyznać, że bardzo ładny parking.

Parking i tablice informacyjne w Dąbrówce Kościelnej © Kenhill


Wlecieliśmy w teren, na początku myślałem co by nie jechać niebieskim szlakiem jak z Swierzakiem w czerwcu tamtego roku ale odbiliśmy w lewo, chcieliśmy obejrzeć Modrzewie Klasztorne?

Droga przy rezerwacie Modrzewie Klasztorne © Kenhill


Tam Damian powiedział, że tylny hak mu strzela czy puka więc przystanek i widzimy ukręconą śrubę (jak zwykle przesadziłem z dokręcaniem :<), no nic, szybka myśl techniczna i wykręcamy śrubę od młynka :D

Jedziemy sobie dalej, bo chwilka myśląc, że błądzimy (momentami zbyt słabo był oznakowany ten niebieski szlak).

Puszcza Zielonka © Kenhill


Jedziemy sobie dalej i natrafiamy na ławeczki, tam chwila przerwy przy okazji jakieś dziewczyny na rowerach spotkaliśmy, niestety nie było na czym oka zawiesić, same makrokesze :D

Po drodze mijaliśmy jakiegoś prosa na Coratecu, zagadywałem, jednak nie był zbyt przyjazny i stwierdziłem, że dwa razy nie będę pytał o oczywistą oczywistość (czy niebieski szlak aby na pewno prowadzi na Dziewiczą :D)

Jak tam mieliśmy ta przerwę, to jeszcze jechała jakaś kobietka na S-worksie z fox'em i białymi oponkami, niestety nawet nas nie zauważyła...


Ruszyliśmy, zatrzymałem jakiś źomków w starej polówce, powiedzieli gdzie jechać i spytali, czy nie mamy szluga...

Jadąc dalej jak zwykle przejechaliśmy zjazd w prawo (tak samo jak z Swierzakiem), dojechaliśmy do Kicina, tam skręciliśmy w las i troszkę się pobłąkaliśmy. Widzę kolejnego nakurwiacza, krzyczę z daleka Dzień dobry! Przepraszam, olał mnie i krzyczę o Ty kur**! Nawet się nie spojrzał...

Błądzimy dalej, aż wyjechaliśmy na parkingu w Dziewiczej, tam podjazd, a na szczycie spotkaliśmy dwójkę bikerów, Ci chociaż nie uciekli :D

Okazało się, że jeden (Konrad) złapał gumę, nie mieli ani łatek, ani dętki, my mieliśmy aż 4 więc jedną spyliłem, nie mogłem patrzeć na tą dętkę owiniętą jakąś foliowa taśmą :D

Założył dętkę i chłopacy zgodzili się nas oprowadzić, na początek sławny killer, jedziemy wąską ścieżką w krzakach, dostałem jakąś gałęzią po twarzy, Adam przede mną ostro skręcił ja hamując zatrzymałem się w krzakach, szybko się wygramoliłem i jedziemy dalej, jak zaczął się killer właściwy to Adam powiedział, że fullem to środkiem i pognałem :D

Zajebiście się jechało, pełno uskoków, stromo, korzenie zerknąłem na dole na licznik to miałem ponad 50km/h, poczekałem trochę na resztę i jedziemy dalej. Tam znów kilka zjazdów i podjazdów, śmigało się bardzo przyjemnie, chłopacki pojechali a my wróciliśmy innym podjazdem na szczyt, tutaj chwila przerwy, posiłek i zdjęcia.

Kross i Marin na szczycie Dziewiczej góry. © Kenhill


Odpoczywam :D © Kenhill


Odpoczęliśmy i czas wracać, w końcu robi się późno, postanowiliśmy raz jeszcze zjechać killerem, niestety tym razem przesadziłem z prędkością i pod koniec trochę rower zaczął mi świrować, i o mały włos uniknąłem zderzenia czołowego z drzewem.

Damian cyknął trochę zdjęć z góry

Killer, widok z góry © Kenhill


Killer 2, widok również z góry. © Kenhill


no i zjechał, co prawda wolno i zachowawczo ale zawsze :)

Killer, widok z dołu © Kenhill


Killer 2, widok z dołu © Kenhill


Czas wracać, ścieżką czy tam droga św. Dżakuba wróciliśmy do Kicina, tam szlakiem kościołów drewnianych do Wierzenicy i Wierzonki, niestety Grigora nadal nie było w domu, zdaje mi się, że pod sklepem widziałem tylko jego brata :)

Następnie przez Karłowice, Tuczno i Stęszewko dojechaliśmy nie wiadomo gdzie, po drodze wciąż błądziliśmy, niekiedy pomoc tubylców nie pomagało, robiło się co raz ciemniej a my nie wiedzieliśmy gdzie byliśmy...

Spotkaliśmy ludzi, podbijam a to jacyś litwini, czy coś takiego, proponuje mi inglisz a ja sobie myślę, co mi po angielskim skoro oni nie stad i wątpię by znali drogę do domu...

Jedziemy dalej a tam w krzakach leży zajumany pewno znak Turostówko 11 km...

Co ja wtedy nakurwowałem to się w głowie nie mieści... Ale w końcu! Wyjechaliśmy w Turostówku, tam już prosto do Turostowa i Kiszkowa, tam do domu skracając sobie polną w Kamieńcu.

Pod koniec jeszcze opadłem z sił, jęczałem jak jakaś pipka, ale Damian zapierdalał jak głupi nie czekając na mnie :( Bo on trzyma tempo... W dodatku było mi mega zimno.

Parę przerw i jakoś dotarłem do domu.

Wyjazd świetny (do momentu powrotu do domu...) na dziewiczą wybierzemy się pewnie nie raz, szkoda tylko, że ponad 40km dojazdu tam mamy, fajnie było by samochodem bryknąć do Dąbrówki Kościelnej i tam Zielonką już terenem.

Jeszcze dodam, że od Turostowa byłem mega wykończony, zimno mi było, zasypiałem na rowerze, kilka razy miałem jakieś przewidzenia, widziałem sarny w rowie i je omijałem... Później coś jeszcze ale nie pamiętam i na końcu jak zajechałem do domu, to słyszę bicie kościelnego dzwonu...

Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Kamieniec -> Olekszyn -> Wybno Wielkie -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Czernice -> Mielno -> Kliny -> Kicin -> Dziewicza Góra -> Kicin -> Wierzenica -> Wierzonka -> Karłowice -> Tuczno -> Stęszewko -> Stęszewice -> Turostówko -> Turostowo -> Kiszkowo -> Rybno Wielkie -> Olekszyn -> Kamieniec -> Pomarzany -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
58.38 km 47.30 km teren
03:23 h 17.26 km/h:

Ulewa, Błoto, Teren!

Niedziela, 13 maja 2012 · dodano: 17.05.2012 | Komentarze 6

W końcu się zebrałem by to napisać: ogólnie wyjechali byśmy w pytkę wcześniej, jednak mama mówiła, że gdzieś jedziemy, jednak przed wyjazdem powiedziała bym został w domu. Długo nie myśląc pisze do Damiana, pakuje się, ubieram i ruszam do niego.

Wyjechałem to delikatnie kropiło, kilkaset metrów od Damiana zaczęło lać... Szybko dojechałem do niego i poczekaliśmy trochę w garażu. Ubraliśmy się i nie pacząc na ulewę ruszyliśmy, kawałek przez Michalczę a zgnoiliśmy się jak świnie, w terenie było już tylko lepiej, napędy hałasowały, hamulce tarły (od błota) a my urąbani jedziemy dalej :D

Po drodze w lesie między Raczkowem, Kuszewem i Kakulinem mała przerwa (dodam, że zdjęcia kopiuje od Damiana (chociaż opisy mogę zmieniać :D), a on nie miał pojęcia gdzie byliśmy, ta jego orientacja w terenie :D) Tutaj jego opis.

Postój po deszczu dosyć solidnym w lesie © Herman


Wyjechaliśmy gdzieś przed Kakulinem, kawałek asfaltu i w połowie drogi do Rakojad? Rakojadów? Nie wiem jak odmienić wjechaliśmy w las, na początku ślepa ścieżka, nawrót, kolejna doprowadziła nas w kompletny busz i dzicz, dojechaliśmy do Małej Wełny, jakoś ją ominęliśmy po mokradłach i dalej jechaliśmy przed podmokłą łąkę

Damian na podmokłej łące © Herman


znów wyjechaliśmy na asfalcie, więc wjechaliśmy w teren po drugiej stronie, tam zaczęła się eksploatacja lasu, bo jeździliśmy parabolicznie po całym lesie :D Jeździliśmy tak niedaleko nieczynnej lini kolejowej Skoki-Popowo Kościelne-Mieścisko-Janowiec Wlkp.

Postój w lesie na drodze do Chociszewa © Herman


Mokradło w okolicach Chociszewa © Herman


Trafiliśmy na wyjazd z kierunku Rakojadów więc zawróciliśmy i zaczęły się brukowane lub kamienne drogi a nawet małe wzgórki itd.

Wyjazd z lasu w Chociszewie w kierunku Rakojadów © Herman


Terenem dojechaliśmy aż w okolice Roszkowa, tam udaliśmy się w kierunku Skoków, niestety wyjazd z lasu biegł przez jakąś posesje gdzie było z 5 psów, zawróciliśmy, znaleźliśmy przejazd przez Tory i kawałek bryknęliśmy Drogą z Wągrowca do Skoków, zajechaliśmy na rynek, tam Damian przyuważyłem rowerzystów, podjechaliśmy, trochę pogadaliśmy, wymieniliśmy numerami i pewnie razem pojedziemy na jakiś rajd do Zielonki :) Pozdrawiam zresztą pana Tadzia i dwóch pozostałych :)

Przerwa nad jeziorem w Skokach

Jezioro w Skokach © Herman


Jak poradził Pan Tadziu pojechaliśmy drogą na Szczodrochowo, po drodze znów zahaczyliśmy o kładkę nad stawami czy tam jeziorem Karolewskim\

Kładka © Herman


Kładka2 © Herman


Przez Szczodrochowo dojechaliśmy do Rejowca, po drodze zresztą znalazłem węża, trochę po wkurzałem Damiana i pojechaliśmy w stronę Stawian, stamtąd do Bliżyc, kawałek asfaltem do Glinna i znów w las.

Po chwili jazdy zaczął się busz, jechaliśmy po jakiejś zarośniętej drodze, dojechaliśmy znów do małej wełny, przy której chyba robią drogę pożarową, jadąc tak trafiliśmy na śmieci...

Śmietnik samochodowy gdzieś w lesie © Herman


Nyndza po prostu, ubolewam nad głupota i bezmyślnością, gdybym miał możliwość to sam bym to stamtąd sprzątnął, poza tym gdzie w razie czego można coś takiego zgłosić?

Wyjechaliśmy w Kakulinie i przez Pomarzanki wróciliśmy do domu.

Wyjazd bardzo udany, rower mimo masy błota pracował jak należy (poza hałasami napędu i hamulców ale to tymczasowe), uszczelka z dampera świetnie zbierała cały syf z tłoka, więc nie mam się co bać ale dla wydłużenia jego żywotności pomyślę nad jakimś błotnikiem.

Ogólnie zapraszam tez na Blog Damiana, który mimo przeciwności losu stara się moim wiernym kompanem do jazdy :D

Oraz co najważniejsza większość trasy to teren :D Więc terenowy dojazd do Skoków mamy stamtąd już kawałek do Zielonki, do Wągrowca zresztą też bez problemu dojechać terenem, podobnie jak do Janowca, muszę teraz wykombinować terenowy dojazd do Gniezna i Dąbrówki Kościelnej (chociaż tutaj jest ściezka rowerowa z Rejowca, ale szukam takiej nie biegnącej przez Skoki) :D

Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Pomarzanki -> Kakulin -> Chociszewo -> Roszkowo -> Skoki -> Karolewo -> Szczodrochowo -> Rejowiec -> Stawiany -> Bliżyce -> Glinno -> Kakulin -> Pomarzanki -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
61.20 km 0.00 km teren
02:25 h 25.32 km/h:
Rower:

Nocna Jazda z Damianem IV - Dąbrówka Kościelna

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 0

Nie będę za dużo pisał Damian opisał co trzeba, dodam tylko, że od Wilkowyji, jechałem na flaku z przodu :< i te kilka km na flaku zmęczyły mnie bardziej niż cały dystans...

Jeszcze w Dąbrówce, mama dzwoni, wyzywa nas od wilkołaków, po nocy jeździcie, słońca się boicie czy co?! Do domu wróciłem 0:40, dzwonie, pukam i nic, już myślałem, że z krossem w warsztacie będę spał :D

Na koniec dodam, że może w pon będę miał damper, oby, bo już mnie wkurza to nudne kręcenie asfaldami... Jak krossa złożę, to chyba tydzień z lasu nie wyjadę :D

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Wilkowyja -> Gorzuchowo -> Zakrzewo -> Łagiewniki Kościelne -> Olekszyn -> Rybno -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Kiszkowo -> Rybno -> Olekszyn -> Kamieniec -> Pomarzany -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100