Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Andrzej z Poznania. Mam nakręcone 9267.27 km. Jeżdżę z prędkością średnią 20.06 km/h.
Więcej o mnie.

2019
2015
2014
2013
2012
2011

Odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kenhill.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

100-150

Dystans całkowity:1472.21 km (w terenie 535.37 km; 36.37%)
Czas w ruchu:72:07
Średnia prędkość:20.41 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:113.25 km i 5h 32m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
117.17 km 82.01 km teren
06:05 h 19.26 km/h:

Puszcza Zielonka, Biedrusko.

Sobota, 7 września 2013 · dodano: 07.09.2013 | Komentarze 5

Na forum umówiliśmy się na jazdę, podziękowania dla Hermana, że pożyczył manetkę, inaczej bym nie jechał (moja Xt wysiadła...).

O 9.40 wyjechałem, asfaltem do Pomarzan, tam skrótem do Kamieńca i dalej prawie do samej Dąbrówki Kościelnej asfaltem. Niebieskim (duży pierścień rowerowy) do Kicina na miejsce spotkania.

Ładną rowerzystkę po drodze spotkałem, szkoda, że w przeciwnym kierunku jechała :<

Na miejscu chwila przerwy i jedziemy na Dziewczą, podjazd żółtym, zjazd, i dalej czerwonym w stronę Kamińska.

Aaa, Janek jechał Przełajówką, niestety urwał hak na zjeździe niedaleko Dziewiczej,

Sam ze Sławkiem lasami pojechaliśmy do Kamińska, tam kółko wokół jeziorka (bardzo fajna trasa, momentami tyle korzeni, że aż zatrzymywało rower :P)

Później nad jeszcze jedno jeziorko i znów ścieżka przy nim. Mega czysta woda w tych jeziorkach tak w ogóle ;)

Dalej do Biedruska, tam przerwa, posiłek i rozjazd, Sławek NSR'em do Poznania, ja jako, że po drodze od Bierdruska do Poznania nie miałbym ja przedostać się przez Wartę odpuściłem (i słusznie).

Ruszyłęm do Bolechowa, tam wyjazd w las i zacząłem błądzić, później błądzić, znów błądzić i po chwili wyjechałem pod bramą z napisem Wojsko Polskie... Intuicja podpowiadała mi by jechać dalej, ale wolałem kawałek asfaltem (do cywilizacji), niż później wracać się, czy po chaszczach przedzierać.

Spotkałem parę z Poznania, Pan, którego nie spytałem o imię powiedział mi jak dojechać, w sumie do Kamieńska jechaliśmy razem. Dzięki za pomoc i pozdrawiam Panią Monikę z fochem, myślę, że przeszło :P

Dalej czerwonym (mały pierścień rowerowy) do Zielonki, czerwonym pieszym i inną (zboczyłem nawet nie wiedząc) do Dąbrówki.

Tam na parkingu stał Patryk (o ile dobrze imię pamiętam) z Łopienna :D Pogadaliśmy, pokierowałem go do Jerzykowa gdzie zmierzał (myślę, że dotarł :D) a ja lasem do Pawłowa Skockiego, dalej do Wysokiej i do Rybienka.

Tam spotkałem dwóch rowerzystów z Poznania, zatrzymałem się, pogadaliśmy, na polnej drodze jeden złapał pineskę na oponę...

Turbo premia górska i dojechałem do Rybna Wielskiego. Dalej do Olekszyna, przerwa pod Świetlicą wiejską i powrót tak jak dojazd.

Szkoda, że Jankowi urwał się ten hak. Jeszcze będzie okazja by pojeździć.

Jak już ruszyłem z Biedruska, to czułem, że gorzej mi idzie. Poważnie zwolniłem gdzieś w okolicach Rybna. Trochę za dużo tych km mi się wydaje, albo za dużo tej przerwy i ciężko wrócić do formy :P Z drugiej strony te 40 km dojazdu do Kicina mogłem pokonać wolniej :)

No nic, fajnie było idę spać bo zmęczony jestem.

Aaa, piasta ucichła, tzn teraz zapadki cykają jak szalone (chociaż to i tak pikuś w porównaniu do Hołpa Speedy'ego :D Niestety krzywą mam tarczę, muszę wyprostować, bo pokwikuje jak wolniej jadę lub prowadzę. Oraz Skrzypi lewy Sidi :P

Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Pomarzany -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Czernice -> Mielno -> Kliny -> Kicin -> Kamińsko -> Bolechowo -> Promince -> Biedrusko -> Bolechowo -> Kamińsko -> Zielonka -> Dąbrówka Kościelna -> Pawłowo Skockie -> Wysoka -> Rybienko -> Rybno Wielkie -> Olekszyn -> Kamieniec -> Pomarzany -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
115.29 km 73.10 km teren
06:21 h 18.16 km/h:

Szkoda pisać :(

Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 31.08.2013 | Komentarze 3

Tak w skrócie, bo jestem tak zły, że nie wyrobie.

Po domem Petka z dupy pękła dętka, nie pierwszy raz zresztą :(

Pojechaliśmy na Gontyniec, ja, Swierzak, Petek i Łukasz? z Margonina.

Do Kamienicy spokojnie, jechała z nami dziewczyna Petka ale odpuściła i dalej sami.

Od samego początku nie miałem sił, zero życia. Ci cisnęli jak głupki, ścigali się chyba...

W piaście tylnej tak mi kurewsko skrzypiało, że na głowe dostawałem, w Arce w Chodzieży męczyłem się z tym gównem z godzinę (dzięki za użyczenie narzędzi).

Nagle z dupy zaczęła mi obcierać tarcza z tyłu, później rozwaliła się manetka Xt prawa :/

NA miejscu trochę pośmigaliśmy po górkach i powrót z Petkiem tylko, Łukasz z Paweł pocisnęli do Margonina.

Powrót mega po woli, po drodze kilka przerw, byłem cholernie głodny, dobrze, że Petek mnie nakarmił i jakoś dotoczyłem się do domu.

Rower stoi teraz i nie mogę na niego patrzeć :(

Wiem, że tam wszystko oprócz ramy jest do XC, używam tego niezgodnie z przeznaczeniem bo katuje ostro jak jest okazja, no ale kurcze, dlaczego mi się wciąż to przytrafia? :(

Trzeba by koła i amorka zmienić :(

Idę spać, bo mam już dość jeżdżenia po tym gównianym piasku.

Nie pamiętam tych wszystkich wioch a na guglach nie ma tych dróg, którymi jeździliśmy

Trasa: Wągrowiec -> Nowe -> Kamienica -> Terenem do Chodzieży -> Chodzież -> Powrót terenem aż do Wągrowca.
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
113.24 km 0.00 km teren
05:26 h 20.84 km/h:

Meeeega zaległe Duszno

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 0

Dawno, dawno temu, mało pamiętam w sumie. Pojechaliśmy z Hermanem do Gniezna, po drodze delektowaliśmy się jabłkami z przydrożnych drzew.

W Gnieźnie dołączyliśmy do Micora i jego kumpla Michała (chyba), niezły z niego sprinter był. Bocznymi drogami dojechaliśmy do Trzemeszna, stamtąd do Duszna zobaczyć nową wieże widokową. Powrót przez Gołąbki. Resztę dopowiedzą zdjęcia.


Kross i Marian przed sklepem w Kłecku © Kenhill


Gdzieś w okolicach Trzemeszna © Kenhill



Wieża widokowa w Dusznie w oddali. © Kenhill


Widok z wieży © Kenhill


Widok z wieży 2 © Kenhill


Jezioro Głęboczek © Kenhill


Nie wiem gdzie mi się podziała reszta zdjęć, jeśli je znajdę to wrzucę :) Trasy też dokładnie nie pamiętam już.
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
119.37 km 15.90 km teren
05:26 h 21.97 km/h:

Objazd Okolicy z Krystianem

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 2

W piątek wieczorem powiedziałem sobie, że odeśpię. 8 rano dzwoni Krystian :D Wstałem o dziwo wyspany, zadzwoniłem i okazało się, że jest u siostry w Ujeździe i zgadaliśmy się na wspólną jazdę.

Najpierw pojechałem do Kłecka, miałem pospawać ramę, niestety gościa nie było :(
Później do 11:30 czekałem aż Herman wstanie i o 12 ruszyłem do niego. Damian jak to Damian szykowałem się jeszcze 40 minut.

Przez Pomarzany dojechaliśmy do Kamieńca, gdzie się spotkaliśmy i ruszyliśmy prosto do Kiszkowa. Po drodze morderczy wiatr ale jakoś dawaliśmy radę.

W Kiszkowe postój (zgłodniałem)

Postój w Kiszkowie © kRs123


dalej do Dąbrówki Kościelnej. Tam przygotowania do odpustu czy czegoś takiego. Za Dąbrówką wjazd w teren co niezbyt ucieszyło Krystiana ale cóż, bez sensu nadrabiać masę km.

Droga do Głęboczka © kRs123


Ogólnie to mieliśmy jechać do Murowanej, ale wiatr skutecznie nas zniechęcił i w Głęboczku odbiliśmy asfaltem na Łopuchówko i Łopuchowo. Po drodzę przez Głęboczkiem dostrzegłem opuszczony dom zbudowany na mega stromiźnie, szkoda, że wszystko zdewastowane.

Zwiedziliśmy taki opuszczony budynek. © kRs123


Typowe budownictwo tamtych czasów w tych rejonach. © kRs123


Budynek już w kiepskim stanie. © kRs123


Zwiedzamy © kRs123


Jeszcze nad jeziorkiem w Głęboczku zabójczy zjazd, było tak cholernie stromo, że 7 razy próbowaliśmy podjechać i za każdym razem klęska. Gdy po zatrzymaniu się sprowadzaliśmy rowery, bo nie było mowy by wsiąść na rower to wręcz lecieliśmy w dół z tymi rowerami :D Trzeba tam wrócić :D

W Łopuchówku gonimy jakiegoś rowerzystę, Herman z Krystianem go wyprzedzają, ja chwilkę rozmawiam. Niestety zaraz po tym odbił skrótem do domu, którym tez mogliśmy jechać, ale niestety szosowe oponki Krystiana i piasek to niezbyt dobre połączenie :D

W Łopuchowie wbijamy na Główną, którą dojeżdżamy aż do Sławy Wlkp. Tam podziwiamy nowo wyremontowane perony i wbijamy odwiedzić mojego Dziadka. Pogadałem troszkę i ruszamy do Skoków.
Prywatny murzyn :D © kRs123

Poważnie to Krystian po terenie miał turbo zarąbany łańcuch, Herman znany z swojej dobroci i uczynności nie mógł zostawić łańcucha w potrzebie :D

Droga do Skoków © kRs123


Droga do Skoków2 © kRs123


Tam żadnej przerwy, tylko niezłym tempem śmigamy w stronę Wągrowca. W Roszkowie Wągrowieckim odbijamy w teren, Krystian dał radę, a my jechaliśmy sobie spokojną nieuczęszczaną drogą.

Tam tylko wyprzedził nas jakiś kox na retro Treku, powiedziałem siema, odpowiedział i pojechał. Co za buce... W Przysieczynie chyba przerwa, patrzymy a kox jedzie. Cieszył się, coś tam powiedział i znów pojechał dalej. Trudno.

Ruszamy na Wągrowiec, tam jedziemy do Pawła, na rynku zaproponował nam pizze z 50% zniżką. Najgorzej wydane 14.50 w naszym życiu, to było tak niedobre, że nie ma słów by to opisać. To już chyba pizza Guiseppe była by lepsza. Masakra jakaś.

Najgorsza pizza jaką jadłem . © kRs123


Nasze pomykacze © kRs123


Wągrowiec © kRs123


Byliśmy jeszcze w biedrze po coś do picia i ruszyliśmy pokazać Krystianowi skrzyżowanie rzek.

Skrzyżowanie rzek – błędnie zwane bifurkacją © kRs123


"Podnoszenie koła" :D © kRs123


Po drodze jeszcze piramida

Pyramyda i my :P © kRs123


W całości. © kRs123


Dalej główną do Mieściska, gdzie skręcamy w stronę Budziejewka, tam masakrycznie zaczynają mnie boleć nogi, obok kamienia a raczej na nim odpoczynek i nogą się polepszyło.

Kamień św. Wojciecha - Budziejewko © kRs123


Polną drogą dojechaliśmy do Nieświastowic i dalej główną aż do Kłecka, gdzie pożegnaliśmy się Krystianem.

Zachód słońca © kRs123


Wyjazd bardzo udany w świetnym towarzystwie, szkoda tylko, że te nogi zaczęły boleć. Po powrocie i paru minutach przestały boleć, jednak jak zobaczyłem łóżko i się do niego przytuliłem to nie miałem siły nawet wstać, czy przewrócić się na drugi bok :D

Teraz to my chyba musimy odwiedzić Krystiana :D

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo -> Michalcza -> Pomarzany -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Głęboczek -> Łopuchówko -> Łopuchowo -> Sława Wlkp. -> Skoki -> Roszkowo Wągrowieckie -> Przysieczyn -> Długa Wieś -> Łęgowo -> Wągrowiec -> Łaziska -> Mieścisko -> Budziejewko -> Nieświastowice -> Miłosławice -> Jaroszewo I -> Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
134.81 km 59.18 km teren
06:12 h 21.74 km/h:

Bike Day

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 2

W piątek wieczorem zadzwonił Piotras i zaproponował wspólną jazdę, jak najbardziej się zgodziłem o ile naprawię rower.

Kupiłem nowe tulejki ślizgowe do dampera, oraz nowe montażowe i po złożeniu okazało się, że nadal jest luz, czyli raczej montażowe źle zrobione, ale chuj, rano wziąłem papierek od batona Estella z biedronki (toffi) i włożyłem między ślizg a sworzeń.

Jakieś 10/15 km było cicho :) Później cykało i strzelało ale to olałem. W Kiszkowie na moście czekał już Piorek i dalej razem ruszyliśmy w stronę Pawłowa Skociego (Piotrek chciał zrobić zakupy).

Dalej już teren, bardzo przyjemne leśne drogi i ścieżki, raz trafiliśmy na stado saren. Następnie myśleliśmy, że jesteśmy w Głęboczku. jednak byliśmy w Łopuchówku o czym dowiedzieliśmy się jak dojechaliśmy do Łopuchowa.

Stamtąd przez Wojnowo, Długą Goślinę (gdzie po drodze zgubiłem mapkę i dwa razy jechaliśmy "premię górską"), Łoskoń, Budziszewice, Budziszewko, Grzybowice i Lechlin dojechaliśmy do Skoków, gdzie akurat spotkaliśmy Pana Tadzia, do którego miałem dzwonić :D

Chwilę pogadaliśmy i ruszyliśmy do Polo, Piotras kupił cały baniak wody, co było dobrym pomysłem, bo mogliśmy przynajmniej obmyć twarz :D Ja wyczaiłem dziadka i trochę sobie pogadałem.

Dalej ruszyliśmy w stronę Antoniewa, gdzie po drodze znalazłem miarę rozkładaną, dwa metry no i Piotras zmierzył sobie kierownice :D W ogóle po drodze dopompowałem damper i dałem mu jechać krossem i był zachwycony fullem :D Już odkłada kasę na Trance'a :D

Przez Glinno, Bliżyce i Rybienko dojechaliśmy do Rybna Wielkiego, po drodze wybraliśmy złą drogę i kilka km jechaliśmy łąkami :D W Rybnie każdy pojechał w swoją stronę :p

Wyjazd mimo strzelających tulejek świetny, dzięki Piotras za wspólną przejażdżkę, trochę też pogadaliśmy przynajmniej :)


Bym zapomniał o części drugiej :D Jak rano byłem w Pomarzanach zadzwonił Dawid i spytał czy może przyjechać na dokończenie serwisu Darta. Niestety było już za późno, ale podczas przerwy w Rybienku zadzwoniłem, że może wpaść.

Po drodze do domu goniłem kombajny, traktory, niestety kombajn za wolny (15km/h) traktory jechały w przeciwnym kierunku więc niepotrzebnie tylko zrywałem z 25 do 45 niekiedy :<

Wleciałem do domu, ledwo wyhamowałem przez warsztatem, mało co i na ścianie bym się nie zatrzymał, w zasadzie to sam nie wiem dlaczego :< Od razu poszedłem się obmyć, głowa do zlewu i nawet woda z kranu wydawała mi się ciepła.

Od razu ruszyłem w stronę Kłecka po Dawida, ten czekał w Polskiej Wsi, dodam, że po 100 km dalej miałem jakąś nieziemską siłę, po Dawida to wręcz zapierdalałem, 37/45 nie wolniej :D

Dawid miał leniwy dzień to powrót wolniej, ale zaczęła mnie rozpierać energia i powrót oraz okres serwisowy przebiegał bardzo wesoło :D

Po wszystkim odprowadziłem Dawida do Działynia, sam nie wiem po co tak daleko, tam okazało się, że nie działa mi przednia lampka, więc nieźle zapierdalałem, jednak jakoś tak chłodno się zrobiło i noga już nie zapodawała.

W dodatku w Kłecku zaczęło kropić, a parę km przed domem grad... tak trzaskał, że aż skóra bolała, ale deszczówki na te parę km i tak nie zakładałem :)


Wszystko dobrze, jedynie wkurwiam się, że wciąż problemy z rowerem :( Gdybym wiedział, że i tak gówno będzie jeździł to mimo chorego kręgosłupa poszedł bym do pracy i zarobił chociaż na lepszą ramę :( Tak to kicha, muszę się męczyć.

Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Pomarzany -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Pawłowo Skockie -> Miączynek -> Dzwonowo -> Dzwonowo Leśne -> Głęboczek -> Łopuchówko -> Łopuchowo -> Wojnowo -> Długa Goślina -> Łoskoń Stary -> Budziszewice -> Budziszewko -> Grzybowice -> Lechlin -> Skoki -> Antoniewo -> Antoniewo Górne -> Glinno -> Bliżyce -> Rybienko -> Rybko Wielkie -> Olekszyn -> Kamieniec -> Pomarzany -> Michalcza -> Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Kłecko Kolonia -> Bielawy -> Brzozogaj -> Działyń -> Brzozogaj -> Bielawy -> Kłecko Kolonia -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
104.00 km 60.11 km teren
05:11 h 20.06 km/h:

Dziewicza Góra z Berkasem i Maroko

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 21.07.2012 | Komentarze 0

Wyjechałem jak zwykle za wcześnie, 40 km dojazdu w 1:50 h zrobiłem. Do Dąbrówki Kościelnej asfaldem, dalej terenem, w Zielonce niezłe kałuże i błoto, jechało się bardzo przyjemnie i szybko. W Wierzenicy postój, zjadłem kanapki i pojechałem do Kobylnicy i dalej do Gruszczyna, tutaj rozładował mi się telefon i miałem wrażenie, że Berkas i Maroko są już gdzieś dalej więc poprosiłem Panią sprzedającą wiśnie, czereśnie, truskawki itd o telefon za co bardzo dziękuję.

Okazało się, że chłopaki są dopiero nad Swarzędzkim, więc rozsiadłem się na schodach i czekaaaaaaałem. Dojechali i ruszyliśmy w stronę Dziewiczej, trochę się tam pokręciliśmy, więcej przegadaliśmy niż przejeździliśmy, wszystkie podjazdy udało mi się podjechać bez problemów, szkoda, tylko, że nie spróbowaliśmy killera w żadną stronę, ale tak gadaliśmy, że fajnie było by tam od rana przyjechać i zjeździć wszystko co się da, może jest tam więcej ciekawych ścieżek tylko nigdy tam nie jeździliśmy :D

No i jeszcze tulejki dampera zaczęły kurewsko skrzypieć a ja nie miałem imbusów, na szczycie przeczyściłem i dokręciłem i było już cicho.

W Kicinie Maroko mnie "dokarmił" za co wielkie dzięki, niestety wziąłem za mało jedzenia i kasy. No i dzięki posiłkowi wróciłem szybciej jak zajechałem :D Ale na samej Dziewiczej też zbytnio się nie zmęczyłem :) Wróciłem w 1:40 h

Powrót jak i dojazd Niebieskim szlakiem przez Zielonkę, niestety nie miałem czasu wracać inną drogą a szkoda, spieszyło mi się trochę, bo za późno ruszyłem do domu.

Trasa: Ułanowo -> Michalcza -> Pomarzany -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Czernice -> Ludwikowo -> Mielno -> Kliny -> Kicin -> Wierzenica -> Kobylnica -> Gruszczyn -> Kobylnica -> Wierzenica -> Kicin -> Dziewicza Góra -> Kicin -> Kliny -> Mielno -> Ludwikowo -> Czernice -> Dąbrówka Kościelna -> Kiszkowo -> Rybno Wielkie -> Olekszyn -> Kamieniec -> Pomarzany -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
110.01 km 65.25 km teren
05:44 h 19.19 km/h:

Dziewicza Góra, Puszcza Zielonka, Jazda z Berkasem.

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 3

Więc już wczoraj zgadałem się z Berkasem na wspólną jazdę (kolega z forum). Mieliśmy się spotkać na Dziewiczej o 16, później o 15 ale wyszło jak wyszło.

Wyjechałem trochę później niż chciałem więc odpuściłem sobie terenowy dojazd 90% i asfaldem do Dąbrówki Kościelnej, tam Niebieskim do Mielna, dalej do Kicina gdzie miał czekać Berkas, jednak jakoż, że byłem godzinę za wcześnie chyba to chciałem podjechać po niego do Swarzędza. Z planu zrezygnowałem w Wierzenicy gdzie zrobiłem sobie przerwę.

Wyregulowałem hamulec coś obcierał. Po chwili przyleciał Grzegorz pogadaliśmy chwilkę i musiał wracać do domu na rosół :D Dokształciłem go chociaż trochę w kwestii budowy amortyzatorów, ich serwisu i wytłumaczyłem przebieg odpowietrzania hamulców.

Przyjechał Berkas na swoim gt i ruszyliśmy na Dziewiczą, podjazd na Dziewiczą Żółtym, tam chwilka przerwy, zjazd killerem, niestety gupi anczej nie przełożył opon i nie mógł się rozpędzić tak jak chciał, zjechałem dość wolno (40 a nie 50 km/h :D), dalej podjazd od strony parkingu i zjazd nieznanym singielkiem, strzał w 10tkę, długi dość zjazd, z fajnymi zakrętami, niestety tutaj znów nie mogłem się rozpędzić, w zakrętach driftowałem jak szalony :(

Dalej Berkas pokazał mi dałnhilową trasę, jakieś kosmiczne dropy, bandy, hopy omg... Dalej znów wróciliśmy na Dziewiczą, ponowny zjazd singielkiem i pojechaliśmy w stronę Kicina. Tam zamknięty sklep zmusił mnie do dojazdu do Czerwonaka, tam pożegnaliśmy się i znów przez Dziewiczą, tam razem asfaltowym dojazdem wracam do domu.

Pierwszy raz obczaiłem do końca niebieski szlak, wiedziałem już jak nim dojechać. Ogólnie to pomysłów miałem kilka na powrót, chciałem czerwonym przez Kamieńsko ale tam sporo bym nadrabiał więc w Mielnie odbiłem w prawo, Granicą Zielonki dojechałem do Tuczna, tam zajechałem nad jeziorko, umyłem w końcu ujebane dłonie o założyłem rękawiczki.

Dalej bez problemów dojechałem do Stęszewka w Stęszewicach masakra, pełno dróg, cholera wie gdzie która prowadzi, kiwam do dwóch samochodów żaden szmaciaż się nie zatrzymał... Zapukałem do jakiegoś domku, Pan pięknie wytłumaczył mi drogę za co wielkie dzięki i pojechałem, wytyczył mi on jednak drogę do Turostówka, po chwili pacze droga w lewo, pacze na mapę jest polna do Turostowa, nawrót i nakurwiam polami :D A ostatnio się w tym samym miejscu zgubiliśmy :D

Tam już do domu asfalt więc nie ma co pisać.

Wyjazd jak zwykle udany, za każdym razem jak jestem na Dziewiczej to masę nowych ścieżek i dróg odkrywam i jeszcze nie raz tam zawitam. :D

Zapomniałem dodać, że w jedna i drugą stronę pod wiatr...

Omg jaka średnia, ja coś mam dziwne coś z tymi cyframi :D

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Czernice -> Ludwikowo -> Mielno -> Kliny -> Kicin -> Wierzenica -> Kicin -> Dziewicza Góra -> Kicin -> Czerwonak -> Dziewicza Góra -> Kliny -> Mielno -> Dębogóra -> Tuczno -> Stęszewko -> Stęszewice -> Turostowo -> Kiszkowo -> Rybno Wielkie -> Olekszyn -> Kamieniec -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
126.20 km 37.82 km teren
06:24 h 19.72 km/h:

Leniwa Niedziela

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 3

Z Pawłem już wczoraj się ugadałem, miałem jechać z rana, jednak nie chciało mi się, wstałem po 9, zjadłem coś i leżakowałem, wyjechałem ok 12 chyba, głodny byłem bo liczyłem na to, że Paweł będzie czekał na mnie w Mieścisku i tam coś zjem, dzwonie a ten sobie konsumuje obiadek, nosz kurwa... Roweru nie zostawię samego więc jadę.

Pawła spotkałem dopiero przed samym Wągrowcem, pojechałem coś zjeść, do biedry po lajony i w drogę, mieliśmy pojeździć w terenie, ale jakoś tak nam się odechciało i mówię: a może jebniemy jakiegoś tripa? Paweł przytaknął i pojechaliśmy do Wapna, po drodze trochę terenu ale dalej już asfaltami.

Z Wapna wracaliśmy w stronę Bartodziej, trasę napiszę na końcu, jednak jak tytuł wskazuje jakoś obaj nie mieliśmy weny do jazdy, nie, że siły, nie było natchnienia. Jeździliśmy 15 km/h :D Po drodze kupowaliśmy wodę, nigdzie litrowych nie mieli bym do plecaka zmieścił czy Paweł jako bidon więc 1.5 albo 2l i różnice żłopaliśmy pod sklepem :D

Dalej gdzieś przerwa na łące, położyliśmy się i przerwa na lajona :D Chciało by się dłużej poleżeć ale czas ucieka. Teraz tempo to już w ogóle nie wiem jak je nazwać. Dalej mieliśmy jechać na Bartodzieje, ale skręciliśmy wcześniej i rowerową wróciliśmy do Wągrowca. Tam wszamałem 2 kanapki u Pawła i ruszyłem do domu, miał mnie odprowadzić, jednak kompa naprawiał.

Fajne też było kompresowanie resztki wody w butelce w Gołańczy, szkoda wylać, więc wyssaliśmy powietrze i zgnieciona zmieściła się do mojego plecaczka (czas na większy).

Pytałem się go jak dojechać do Ochodzy, ten mi radzi, bym jechał główną asfaltową, mówi, że się zgubie, śmiechnąłem i pojechałem terenem :D Większość drogi do Sarbi i Popowa Koscielnego bruk, później polne z turbo kałużami :x

Jadąc przed Pląskowem trafiłem na drogę gdzie na metrze kwadratowym było z 30 śladów od saren, jeleni i dzików, może też reniferów :D Zarośnięta droga, pełno kukurydzy, krzaków to dobra miejscówa na wyżere, aa jeszcze podjechałem do sarny na odległość ok 15/20 metrów, szkoda, że nie mam czym zdjęć robić :(

Cała trasa minęła bardzo fajnie, szkoda, że tak mało terenu, ale Paweł nie ma duszy podróżnika i buszmena jak ja i woli asfalt albo konkretny teren. Ja to bym 60% trasy znalazł terenem :D Po drodze śpiewaliśmy też Krzysia, Nie, nie boje się i różne inne rzeczy, rozmawialiśmy w krowami oraz na całkiem poważne tematy, wyjazd bardzo udany :)

Do domu wracam spocony, bo od Michalczy cisnąłem ponad 30 (zresztą było dużo zjazdów i podjazdów asfaltowych, na zjazdach 20 km/h na podjazdach 30/40 km/h :D), coś mi odrąbało a mama do mnie: nie za dużo tego roweru, o dzień jeździsz cholera wie ile, mógłbyś to jakoś rozgraniczyć... Jak bym faktycznie jeździł dzień w dzień po 300km, a jak jechałem zobaczcie po średniej :D

Trasa: Ułanowo -> Jaroszewo I -> Miłosławice -> Mieścisko -> Łaziska -> Wągrowiec -> Bukowiec -> Brzeźno Stare -> Koninek - Wiśniewo -> Wiśniewko -> Markonosy -> Turza -> Wapno -> Kujawki -> Czeszewo -> Morakowo -> Gołańcz -> Krzyżanki -> Rybowo -> Grylewo -> Kopaszyn -> Kobylec -> Wągrowiec -> Jankowo -> Ochodza -> Sarbia -> Popowo Kościelne -> Pląskowo -> Jaroszewo II -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
108.83 km 52.91 km teren
05:28 h 19.91 km/h:

Terenowa Jazda z Micorem i Wizyta u Babci

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 4

W piątek wieczorem już się zgadałem z Dawidem, że z rana wpadnę, wstałem o 7 (o 7.30 byłem umówiony z gościem, który chciał kierę kupić, miałem jechać rowerem, ale myślę, że jak się rozmyśli to bez sensu nadrabiać 10km cofając się do domu więc bryknąłem autem).

Co prawda było pochmurnie, ale jak się uszykowałem i ruszyłem ok 8.30 to było już słonecznie i ciepło, droga w całości asfaldowa, niestety do Gniezna innej nie mam, jechałem główną 190tką, obyło się bez przykrych incydentów ze strony kierowców.

O 9.30 byłem pod katedrą, posprawdzałem większość śrubek, bo całą drogę coś mi dziwnie strzelało i za cholerę nie wiedziałem co to, później pojechaliśmy na łazienki, było tam pełno hopek, jednak to nie na mój rower i skoczyłem tylko jedną najmniejszą :p

Dalej polnymi drogami w stronę Jankowa Dolnego, tam chwila przerwy pod sklepem i w teren, pojechaliśmy nad jeziorko, mega piaszczysty i wypłukany przez wodę zjazd, później wróciliśmy się i asekuracyjnie przejechałem zjazd, po drodze pełno hopek, band itd. Drugi raz niestety za szybko i po wyskoku nie wyrobiłem zakręty lądując w piachu, gdyby nie piaszczysta banda czołowe zderzenie z drzewem :|

Nie zniechęciło mnie to i zjechałem jeszcze dwa razy, tym razem omijałem hopki :D Cały urąbany od piachu postanowiłem pojechać się umyć na plaży, tam niestety ktoś przyszedł :/ Pojechaliśmy w inne miejsce, tam rybołapy.

Wkurzyłem się zjechałem na dół i akurat był jakiś pomost, umyłem się i dalej już ubierając skarpetki jedna wpadła mi do wody, na szczęście nie była zgnojona tylko dleikatnie wilgotna. Dawid się, śmieje, że jeszcze mi but wpadnie i chwile później jak go ubierał zacząłem się chwiać na jednej nodze i cały bym się wrąbał do wody z tym butem :D

Później jakimiś ścieżkami w stronę Lubochni, tam kolejny singiel nad jeziorkiem, Później pojechaliśmy na Wierzbiczany i z powrotem w stronę Jankowa. Tereny na prawdę wyśmienite, jest gdzie pojeździć i wszędzie polne/leśne drogi :D

W Jankowie przerwa na posiłek, pooglądaliśmy mapy gdzie można by jechać (może Skorzęcin lub Powidz :D) i tak się rozleniwiliśmy, że nie chciało nam się ruszyć :D

Następnie z powrotem do Gniezna, pojeździliśmy po parku miejskim, przejazd przez Rynek, później Wenecja i na Dalki, tam polnymi drogami do Woźnik, zobaczyłem S5 i przez Łubowo (gdzie chwila przerwy - Dawid kupował wodę) do Żydówka, tam się pożegnaliśmy i za radą jakiegoś chłopaka polnymi drogami ruszyłem do Siemianowa.

Po drodze słońce wręcz prażyło, kask już nie dawał rady chłodzić głowy, wiec musiałem go zdjąć, trochę pomogło. Dojechałem do Babci, tam herbatka i kanapki, pogadałem i ktoś mówi, że czarna chmura idzie, śmieje się, wychodzę, patrzę a tam faktycznie, za radą babci i cioci poczekałem trochę i jak się później okazało słusznie.

W Siemianowie tylko przelotnie kropiło, później gdzieś w oddali słychać było burzę, ale i tak co słońce wyszło i obsuszyło to z powrotem deszczyk, w ogóle dziwnie było, raz wiatr, raz bezwietrznie słońce i deszcz razem :D

Czekałem dość długo, dopiero o 20:45 wyjechałem, ciocia mówiła, że mogę przenocować by się nie zmoczyć (nie chciałem jechać, bo jeszcze katar trochę mam i nie chce znów zachorować). No ale ruszyłem, kuzyn, który zachwycał się moim rowerem odprowadził mnie kawałek i dalej już sam, w Waliszewie czy w Dziećmiarkach w lesie mokro, ale nie na tyle by na mnie chlapało.

Dalej sucho, przejechałem jeszcze przez Kłecko i masakra jakaś, drzewa poobalane, gałęzi pełno itd itd. Okazało się, że u nas coś jak by nawałnica, mama mówiła, że padający deszcz to do gradu można porównać, że też pełno gałęzi i drzew poobalanych, zboża pokładzione, masakra jakaś, dobrze, że przeczekałem u Cioci, bo inaczej jechałbym w tej ulewie do domu...

Wyjazd jak zwykle bardzo udany, gdyby nie ta nawałnica, to pewnie po posiłku u babci zrobiłbym sporo więcej (bo miałem jeszcze zamiar pojeździć po lesie przy jeziorku Kamionek i w Dziećmiarkach, jednak w błoto nie chciałem się pchać z moimi łysymi crossmarkami :)

No i jeszcze w terenie coś mi dziwnie kwiczało i świszczało, jak by guma o coś tarła? Nie mam pojęcia, później samo przeszło.

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Kłecko Kolonia -> Pruchnowo -> Brzozogaj -> Działyń -> Obora -> Gniezno -> Jankowo Dolne -> Kalina -> Lubochnia -> Wierzbiczany -> Jankowo Dolne -> Gniezno -> Woźniki -> Łubowo -> Żydówko -> Siemianowo -> Waliszewo -> Dziećmiarki -> Czechy -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
106.04 km 9.99 km teren
04:53 h 21.71 km/h:
Rower:

Szosa, Szosa, Nudna Szosa...

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 8

Więc, szykujcie się na sporo wypocin :D Ale na koniec dobra i zła wiadomość :p

Damian przyjechał do mnie zaraz jak wszamałem obiad, założyliśmy dętkę, wbiliśmy porządne bary i ruszyliśmy w wiatrem do Zrazimu. Od razu jak ruszyłem czułem się jak na rakiecie, Damian co chwila mnie musiał upominać bym zwolnił, w Zrazimie okazało się, że teren prywatny, groźny pies, poczułem rozczarowanie i niezadowolenie, jednym słowem wkurwiłem się, chciałem zobaczyć jak to w środku wygląda.

Opuszczony kościół w Zrazimie © Herman


Marin i Gipka Ukrainka przed opuszczonym kościołem w Zrazimie © Herman


Damian foci, jakiś buc zapierdala Omegą, nakurzył, słyszę zgrzyt, wsteczny, podjeżdża, uchyla szybkę i pyta: "szukacie tu czegoś?!" z podtekstem: wykurwiać mi stąd... Odpowiedziałem, że nie, jeszcze kilka razy się upewnił (może niedosłuch, albo słabo przetwarza informacje :D) wrzucił jedynkę i pokazał kto tu ma pieniądze na opony :D

Więc wracamy do Janowca, pod wiatr, ledwo co jechałem, co jeszcze na tym singu, łe błeże... Dojechaliśmy do jakiejś drogi w którą postanowiliśmy skręcić (łudziliśmy się, że prowadzi do Brudzynia (czy coś takiego), ale nie, asfald skończył się w polu, więc nawrót do Janowca i postój na rynku, delektowanie się chłodną mżawką z fontanny

Króciutki odpoczynek w Janowcu Wlkp © Herman


Ruszyliśmy więc dalej, niestety za Janowcem bruk, więc zmieniliśmy trasę, dojechaliśmy do Wybranowa

Droga do Wybranowa © Herman


tam znów skończył się asfald, ale myślę, że nie będę się cofał i nakurwiam polną drogą, driftując w piaskach... Przez Wybranówko dojechaliśmy do Mirkowic, gdzie pewna pani upewniła nas w naszych założeniach, że droga prowadzi wprost do Wągrowca. Dodam, że od samego Janowca do Wybranówka przydrożne lasy zachęciły mnie do odwiedzenia ich tym razem porządnym rowerem (krossem :D).

Później już pod wiatr do samego Wągrowca, po drodze nic ciekawego. W Wągrowcu pojechaliśmy po Pawła

Ulica szanownego Swierzaka i Petka © Herman


i wraz z nim udaliśmy się nad jeziorko w celu wszamania tego i owego

Plaża nad jeziorem w Wągrowcu © Herman


posililiśmy się i ruszyliśmy w stronę Skoków ale jak wspomniałem Pawłowi bocznymi drogami, przez jakieś wioski, cały czas nowiuśkim asfaltem jechaliśmy cały czas robiąc sobie jaja :D

W pewnym momencie asfalt się kończy, upominał Pawła, że miało być asfaltem a ten z szyderczym uśmiechem odpowiada, że myślał, że jestem Krossem :x

No nic... nakurwiam tą polną droga, co chwila driftując, omijając dziury jak tylko się da, dziwiąc się, co szosowcy widzą w tej szosie oraz co Ci przełajowcy widzą w nakurwianiu szosówką w terenie, ręce to mnie bolały jak bym cały dzień bajcepsa napierdalał.

Po drodze przerwa, musiałem zdjąć kask, bo pucha mi się gotowała, bolała mnie strasznie, po zdjęciu momentalna ulga, ale ból pozostał, śmialiśmy się jeszcze z jednego gościa "który czekał na torach na pospieszny :D" oraz z jakiegoś roznegliżowanego cioła na makrokeszu słuchającego muzyczki...

W skokach chciałem się pościgać z Pawłem, ale niestety przełożenie nie pozwalało, już nogi gubiłem taka kadencja. Na rynku przerwa

Plecy Swierzaka i Zaciesz Andrzeja © Herman


mój zaciesz, a raczej nas wynikał z mojego pomysłu:

Bierzesz trochę pieniędzy, kupujesz coś by zostało kilka groszy więcej, płacisz i mówisz: reszty nie trzeba, tylko nie przepierdol na głupoty :D

Oczywiście jak każdy mój pomysł nie wypalił, wchodząc do sklepu podświadomie śmiałem się tak, że nie dałbym rady tego wypowiedzieć...

Kupiliśmy nałęczowiankę, pożegnaliśmy się z Pawłem i ruszyliśmy do Antoniewa które już odwiedziliśmy, tam chwila przerwy

Teren Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Antoniewie © Herman


Amfiteatr w Antoniewie przy Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym © Herman


i ruszyliśmy daje, później jeszcze odpoczynek w Jabłkowie, mały posiłek i do domu, po drodze niestety wkurwiała nas masa owadów, pakowały się gdzie się dało (najbardziej uciążliwie w oczy), czas kupić okularki, jeszcze fotka drewnianego domku z Jaroszewa Drugiego

Ładny, nowy domek w Jaroszewie Drugim © Herman


W domu wziąłem kąpiel i zmęczony poszedłem spać.

Jeszcze chciałbym się pochwalić tym, że doszedł dziś do mnie damper: Rock Shox MC 3.3, damper zamontowany, ustawiony, po prostu masełko, co prawda na razię testowałem go po podwórku, rowach, poboczach, polach czy kamyszkach (dalej nie chciałem jeździć brakeless) ale już go lubię :D

Zła wiadomość to taka, że mama nigdzie nie kupiła mi Zielonego LHM'a, w sklepach nie wiedzieli co to jest... żal po prostu. Wiec jutro nie ponakurwiam w terenie, ale za to w środę muszę go kupić, bo mam mega ochotę pojeździć w terenie.

Trasa: Ułanowo -> Świniary -> Łopienno -> Flantrowo -> Janowiec Wlkp. -> Janowiec Wieś -> Zrazim -> Włoszczanowo -> Janowiec Wieś -> Janowiec Wlkp. -> Dziekszyn -> Wybranowo -> Wybranówko -> Mirkowice -> Żabiczyn -> Rąbczyn -> Nowa Wieś -> Wągrowiec -> Długa Wieś -> Przysieczyn -> Roszkowo -> Skoki -> Antoniewo -> Antoniewo Górne -> Glinno -> Jagniewice -> Raczkowo -> Jabłkowo -> Kuszewo -> Pląskowo -> Jaroszewo Drugie -> Jaroszewo Pierwsze -> Ułanowo
Kategoria 100-150