Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Andrzej z Poznania. Mam nakręcone 9267.27 km. Jeżdżę z prędkością średnią 20.06 km/h.
Więcej o mnie.

2019
2015
2014
2013
2012
2011

Odwiedzin

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kenhill.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
37.61 km 0.00 km teren
01:39 h 22.79 km/h:

Dojazdy

Środa, 27 czerwca 2012 · dodano: 27.06.2012 | Komentarze 0

Do Damiana, do sklepu, do tokarza zawieść rower, odebrać rower itd.
Kategoria Praca, Dojazdy


Dane wyjazdu:
110.01 km 65.25 km teren
05:44 h 19.19 km/h:

Dziewicza Góra, Puszcza Zielonka, Jazda z Berkasem.

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 3

Więc już wczoraj zgadałem się z Berkasem na wspólną jazdę (kolega z forum). Mieliśmy się spotkać na Dziewiczej o 16, później o 15 ale wyszło jak wyszło.

Wyjechałem trochę później niż chciałem więc odpuściłem sobie terenowy dojazd 90% i asfaldem do Dąbrówki Kościelnej, tam Niebieskim do Mielna, dalej do Kicina gdzie miał czekać Berkas, jednak jakoż, że byłem godzinę za wcześnie chyba to chciałem podjechać po niego do Swarzędza. Z planu zrezygnowałem w Wierzenicy gdzie zrobiłem sobie przerwę.

Wyregulowałem hamulec coś obcierał. Po chwili przyleciał Grzegorz pogadaliśmy chwilkę i musiał wracać do domu na rosół :D Dokształciłem go chociaż trochę w kwestii budowy amortyzatorów, ich serwisu i wytłumaczyłem przebieg odpowietrzania hamulców.

Przyjechał Berkas na swoim gt i ruszyliśmy na Dziewiczą, podjazd na Dziewiczą Żółtym, tam chwilka przerwy, zjazd killerem, niestety gupi anczej nie przełożył opon i nie mógł się rozpędzić tak jak chciał, zjechałem dość wolno (40 a nie 50 km/h :D), dalej podjazd od strony parkingu i zjazd nieznanym singielkiem, strzał w 10tkę, długi dość zjazd, z fajnymi zakrętami, niestety tutaj znów nie mogłem się rozpędzić, w zakrętach driftowałem jak szalony :(

Dalej Berkas pokazał mi dałnhilową trasę, jakieś kosmiczne dropy, bandy, hopy omg... Dalej znów wróciliśmy na Dziewiczą, ponowny zjazd singielkiem i pojechaliśmy w stronę Kicina. Tam zamknięty sklep zmusił mnie do dojazdu do Czerwonaka, tam pożegnaliśmy się i znów przez Dziewiczą, tam razem asfaltowym dojazdem wracam do domu.

Pierwszy raz obczaiłem do końca niebieski szlak, wiedziałem już jak nim dojechać. Ogólnie to pomysłów miałem kilka na powrót, chciałem czerwonym przez Kamieńsko ale tam sporo bym nadrabiał więc w Mielnie odbiłem w prawo, Granicą Zielonki dojechałem do Tuczna, tam zajechałem nad jeziorko, umyłem w końcu ujebane dłonie o założyłem rękawiczki.

Dalej bez problemów dojechałem do Stęszewka w Stęszewicach masakra, pełno dróg, cholera wie gdzie która prowadzi, kiwam do dwóch samochodów żaden szmaciaż się nie zatrzymał... Zapukałem do jakiegoś domku, Pan pięknie wytłumaczył mi drogę za co wielkie dzięki i pojechałem, wytyczył mi on jednak drogę do Turostówka, po chwili pacze droga w lewo, pacze na mapę jest polna do Turostowa, nawrót i nakurwiam polami :D A ostatnio się w tym samym miejscu zgubiliśmy :D

Tam już do domu asfalt więc nie ma co pisać.

Wyjazd jak zwykle udany, za każdym razem jak jestem na Dziewiczej to masę nowych ścieżek i dróg odkrywam i jeszcze nie raz tam zawitam. :D

Zapomniałem dodać, że w jedna i drugą stronę pod wiatr...

Omg jaka średnia, ja coś mam dziwne coś z tymi cyframi :D

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Dąbrówka Kościelna -> Czernice -> Ludwikowo -> Mielno -> Kliny -> Kicin -> Wierzenica -> Kicin -> Dziewicza Góra -> Kicin -> Czerwonak -> Dziewicza Góra -> Kliny -> Mielno -> Dębogóra -> Tuczno -> Stęszewko -> Stęszewice -> Turostowo -> Kiszkowo -> Rybno Wielkie -> Olekszyn -> Kamieniec -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
126.20 km 37.82 km teren
06:24 h 19.72 km/h:

Leniwa Niedziela

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 3

Z Pawłem już wczoraj się ugadałem, miałem jechać z rana, jednak nie chciało mi się, wstałem po 9, zjadłem coś i leżakowałem, wyjechałem ok 12 chyba, głodny byłem bo liczyłem na to, że Paweł będzie czekał na mnie w Mieścisku i tam coś zjem, dzwonie a ten sobie konsumuje obiadek, nosz kurwa... Roweru nie zostawię samego więc jadę.

Pawła spotkałem dopiero przed samym Wągrowcem, pojechałem coś zjeść, do biedry po lajony i w drogę, mieliśmy pojeździć w terenie, ale jakoś tak nam się odechciało i mówię: a może jebniemy jakiegoś tripa? Paweł przytaknął i pojechaliśmy do Wapna, po drodze trochę terenu ale dalej już asfaltami.

Z Wapna wracaliśmy w stronę Bartodziej, trasę napiszę na końcu, jednak jak tytuł wskazuje jakoś obaj nie mieliśmy weny do jazdy, nie, że siły, nie było natchnienia. Jeździliśmy 15 km/h :D Po drodze kupowaliśmy wodę, nigdzie litrowych nie mieli bym do plecaka zmieścił czy Paweł jako bidon więc 1.5 albo 2l i różnice żłopaliśmy pod sklepem :D

Dalej gdzieś przerwa na łące, położyliśmy się i przerwa na lajona :D Chciało by się dłużej poleżeć ale czas ucieka. Teraz tempo to już w ogóle nie wiem jak je nazwać. Dalej mieliśmy jechać na Bartodzieje, ale skręciliśmy wcześniej i rowerową wróciliśmy do Wągrowca. Tam wszamałem 2 kanapki u Pawła i ruszyłem do domu, miał mnie odprowadzić, jednak kompa naprawiał.

Fajne też było kompresowanie resztki wody w butelce w Gołańczy, szkoda wylać, więc wyssaliśmy powietrze i zgnieciona zmieściła się do mojego plecaczka (czas na większy).

Pytałem się go jak dojechać do Ochodzy, ten mi radzi, bym jechał główną asfaltową, mówi, że się zgubie, śmiechnąłem i pojechałem terenem :D Większość drogi do Sarbi i Popowa Koscielnego bruk, później polne z turbo kałużami :x

Jadąc przed Pląskowem trafiłem na drogę gdzie na metrze kwadratowym było z 30 śladów od saren, jeleni i dzików, może też reniferów :D Zarośnięta droga, pełno kukurydzy, krzaków to dobra miejscówa na wyżere, aa jeszcze podjechałem do sarny na odległość ok 15/20 metrów, szkoda, że nie mam czym zdjęć robić :(

Cała trasa minęła bardzo fajnie, szkoda, że tak mało terenu, ale Paweł nie ma duszy podróżnika i buszmena jak ja i woli asfalt albo konkretny teren. Ja to bym 60% trasy znalazł terenem :D Po drodze śpiewaliśmy też Krzysia, Nie, nie boje się i różne inne rzeczy, rozmawialiśmy w krowami oraz na całkiem poważne tematy, wyjazd bardzo udany :)

Do domu wracam spocony, bo od Michalczy cisnąłem ponad 30 (zresztą było dużo zjazdów i podjazdów asfaltowych, na zjazdach 20 km/h na podjazdach 30/40 km/h :D), coś mi odrąbało a mama do mnie: nie za dużo tego roweru, o dzień jeździsz cholera wie ile, mógłbyś to jakoś rozgraniczyć... Jak bym faktycznie jeździł dzień w dzień po 300km, a jak jechałem zobaczcie po średniej :D

Trasa: Ułanowo -> Jaroszewo I -> Miłosławice -> Mieścisko -> Łaziska -> Wągrowiec -> Bukowiec -> Brzeźno Stare -> Koninek - Wiśniewo -> Wiśniewko -> Markonosy -> Turza -> Wapno -> Kujawki -> Czeszewo -> Morakowo -> Gołańcz -> Krzyżanki -> Rybowo -> Grylewo -> Kopaszyn -> Kobylec -> Wągrowiec -> Jankowo -> Ochodza -> Sarbia -> Popowo Kościelne -> Pląskowo -> Jaroszewo II -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
108.83 km 52.91 km teren
05:28 h 19.91 km/h:

Terenowa Jazda z Micorem i Wizyta u Babci

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 4

W piątek wieczorem już się zgadałem z Dawidem, że z rana wpadnę, wstałem o 7 (o 7.30 byłem umówiony z gościem, który chciał kierę kupić, miałem jechać rowerem, ale myślę, że jak się rozmyśli to bez sensu nadrabiać 10km cofając się do domu więc bryknąłem autem).

Co prawda było pochmurnie, ale jak się uszykowałem i ruszyłem ok 8.30 to było już słonecznie i ciepło, droga w całości asfaldowa, niestety do Gniezna innej nie mam, jechałem główną 190tką, obyło się bez przykrych incydentów ze strony kierowców.

O 9.30 byłem pod katedrą, posprawdzałem większość śrubek, bo całą drogę coś mi dziwnie strzelało i za cholerę nie wiedziałem co to, później pojechaliśmy na łazienki, było tam pełno hopek, jednak to nie na mój rower i skoczyłem tylko jedną najmniejszą :p

Dalej polnymi drogami w stronę Jankowa Dolnego, tam chwila przerwy pod sklepem i w teren, pojechaliśmy nad jeziorko, mega piaszczysty i wypłukany przez wodę zjazd, później wróciliśmy się i asekuracyjnie przejechałem zjazd, po drodze pełno hopek, band itd. Drugi raz niestety za szybko i po wyskoku nie wyrobiłem zakręty lądując w piachu, gdyby nie piaszczysta banda czołowe zderzenie z drzewem :|

Nie zniechęciło mnie to i zjechałem jeszcze dwa razy, tym razem omijałem hopki :D Cały urąbany od piachu postanowiłem pojechać się umyć na plaży, tam niestety ktoś przyszedł :/ Pojechaliśmy w inne miejsce, tam rybołapy.

Wkurzyłem się zjechałem na dół i akurat był jakiś pomost, umyłem się i dalej już ubierając skarpetki jedna wpadła mi do wody, na szczęście nie była zgnojona tylko dleikatnie wilgotna. Dawid się, śmieje, że jeszcze mi but wpadnie i chwile później jak go ubierał zacząłem się chwiać na jednej nodze i cały bym się wrąbał do wody z tym butem :D

Później jakimiś ścieżkami w stronę Lubochni, tam kolejny singiel nad jeziorkiem, Później pojechaliśmy na Wierzbiczany i z powrotem w stronę Jankowa. Tereny na prawdę wyśmienite, jest gdzie pojeździć i wszędzie polne/leśne drogi :D

W Jankowie przerwa na posiłek, pooglądaliśmy mapy gdzie można by jechać (może Skorzęcin lub Powidz :D) i tak się rozleniwiliśmy, że nie chciało nam się ruszyć :D

Następnie z powrotem do Gniezna, pojeździliśmy po parku miejskim, przejazd przez Rynek, później Wenecja i na Dalki, tam polnymi drogami do Woźnik, zobaczyłem S5 i przez Łubowo (gdzie chwila przerwy - Dawid kupował wodę) do Żydówka, tam się pożegnaliśmy i za radą jakiegoś chłopaka polnymi drogami ruszyłem do Siemianowa.

Po drodze słońce wręcz prażyło, kask już nie dawał rady chłodzić głowy, wiec musiałem go zdjąć, trochę pomogło. Dojechałem do Babci, tam herbatka i kanapki, pogadałem i ktoś mówi, że czarna chmura idzie, śmieje się, wychodzę, patrzę a tam faktycznie, za radą babci i cioci poczekałem trochę i jak się później okazało słusznie.

W Siemianowie tylko przelotnie kropiło, później gdzieś w oddali słychać było burzę, ale i tak co słońce wyszło i obsuszyło to z powrotem deszczyk, w ogóle dziwnie było, raz wiatr, raz bezwietrznie słońce i deszcz razem :D

Czekałem dość długo, dopiero o 20:45 wyjechałem, ciocia mówiła, że mogę przenocować by się nie zmoczyć (nie chciałem jechać, bo jeszcze katar trochę mam i nie chce znów zachorować). No ale ruszyłem, kuzyn, który zachwycał się moim rowerem odprowadził mnie kawałek i dalej już sam, w Waliszewie czy w Dziećmiarkach w lesie mokro, ale nie na tyle by na mnie chlapało.

Dalej sucho, przejechałem jeszcze przez Kłecko i masakra jakaś, drzewa poobalane, gałęzi pełno itd itd. Okazało się, że u nas coś jak by nawałnica, mama mówiła, że padający deszcz to do gradu można porównać, że też pełno gałęzi i drzew poobalanych, zboża pokładzione, masakra jakaś, dobrze, że przeczekałem u Cioci, bo inaczej jechałbym w tej ulewie do domu...

Wyjazd jak zwykle bardzo udany, gdyby nie ta nawałnica, to pewnie po posiłku u babci zrobiłbym sporo więcej (bo miałem jeszcze zamiar pojeździć po lesie przy jeziorku Kamionek i w Dziećmiarkach, jednak w błoto nie chciałem się pchać z moimi łysymi crossmarkami :)

No i jeszcze w terenie coś mi dziwnie kwiczało i świszczało, jak by guma o coś tarła? Nie mam pojęcia, później samo przeszło.

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Kłecko Kolonia -> Pruchnowo -> Brzozogaj -> Działyń -> Obora -> Gniezno -> Jankowo Dolne -> Kalina -> Lubochnia -> Wierzbiczany -> Jankowo Dolne -> Gniezno -> Woźniki -> Łubowo -> Żydówko -> Siemianowo -> Waliszewo -> Dziećmiarki -> Czechy -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 100-150


Dane wyjazdu:
63.84 km 21.40 km teren
02:57 h 21.64 km/h:

Rogowo - Odwiedziny Szymona (Jelon85)

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 2

Specjalnie zostałem dużej w szkole by napisać niemiecki, jednak pani prof już nie było :< Odebrałem przy okazji wynik rezonansu magnetycznego i nic z tego nie rozumiem :x

Fotki na razie od Szymona, później wgram te od Damiana

Wracam do domu i co chwila zasypiam, co się przebudzam to leżę wygięty w inną stronę z rozdziabioną papą... Na końcu i tak zasnąłem ktoś mnie obudził na szczęście. Do domu te parę metrów wracałem jak bym pieszo 10 km przeszedłem zero sił ale trochę podbudowało mnie to, że pojeżdżę.

Wszamałem makaron, powyzywałem, że ciuchy ba rower mokre i pojechaliśmy, celu nie było ale zaproponowałem by odwiedzić Szymona . Wyruszyliśmy więc mega żółwim tempem, w Dziadkowie spotkaliśmy Szymona i ruszyliśmy w stronę Rogowa po drodze zahaczając o teren, czy zatrzymywaliśmy się by zerknąć na jeziorko

Podjechać się nie dało a zjazd bez podnoszenia tyła z siodła :D © jelon85


Później przejechaliśmy przez Rogowo, Szymon opowiedział mi co gdzie jest a co gdzie było, trochę szkoda w zasadzie, że nie ma już tam tej wąskotorówki, była by to świetna atrakcja dla turystów :)

Pojechaliśmy do parku dinozaurów

Dinozaur przed parkiem dinozaurów w Rogowieq © Kenhill


niestety nie pomyślałem, że ten pewnie jest płatny i nie zobaczyłem nic :( Dalej po obczajeniu mapki ruszyliśmy w stronę Szkółki

Ja iSzymon na drodze do Szkółki © Kenhill


tam wyskoczył nam Wilczur z Szymonem do razu ciśniemy ale pies zrezygnował, czekaliśmy za Damianem, kawałek za nim ruszył i też odpuścił

Andrzej i Damian pognani przez dwie psiny © jelon85


Tam Szymon nas opuścił i pojechaliśmy dalej

Pożegnalna fotka w Szkółkach © jelon85


Dalej przez Skórki i Wełnę pognaliśmy do Janowca, po drodze zobaczyliśmy jakiś kościół

Kross i Marian pod drewnianym kościółkiem w Skrókach © Kenhill


ogólnie to już od Szkółek czułem głód, więc w Janowcu skoczyliśmy do Anety na herbatę za co dziękuję. Jednak mimo wszamania kanapek od Damiana czułem głód, pojechałem kupić tłiksa i pojechaliśmy.

Om nom nom om nom om, jem! © Kenhill


I się skończyło :( © Kenhill


Damian zaproponował powrót terenem, pojechaliśmy przez Flantrowo, jednak wyjechaliśmy przed Łopiennem, myślałem, że wrócimy przez Gółkę i Kłodzin no ale trudno. W Łopiennie mega ciemno się zrobiło, deszczowe chmury się zbierały więc gnaliśmy dość szybko, sporo powrotu siedziałem Damianowi na kole, ale tak byłem w stanie dłużej utrzymać te 30 km/h<

Na podjeździe w Ułanowie smyknąłem się na pobocze a uskok z asfaltu był prawie 10 cm :x Nie dałem rady już się rozpędzić wiec spokojnie dojechałem.

Wyjazd udany, odwiedziliśmy Szymona i Rogowo gdzie pewnie jeszcze wrócimy no i kurczę, im więcej jeżdżę tym na więcej mam ochotę, myślałem jutro nad większą wycieczką, niestety Damian ma inne plany :<

Trasa: Ułanowo -> Świniary Górne -> Dobiejewo -> Mieleszyn -> Przysieka -> Popowo Ignacewo -> Popowo Podleśne -> Dziadkowo -> Rzym -> Rogowo -> Szkółki -> Skórki -> Wełna -> Janowiec Wieś -> Janowiec Wlkp. -> Flantrowo -> Łopienno -> Dobiejewo -> Świniary Górne -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
53.15 km 25.17 km teren
02:32 h 20.98 km/h:

Terenowy Objazd Okolicy z Micorem

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 0

Ostatnia lekcja, tel od Micora czy nie mam chęci na jazdę, bo będzie w Kłecku po 16, jak najbardziej się zgodziłem. W domu szybko zjadłem i pognałem do Kłecka, znów motywacja bo gnałem jak szalony :D

Traz Grigor przypomniał mi coś w komentarzu w Polskiej Wsi wymusił mi autobus, po hamulcach, chciałem się go chwycić, ale zbyt daleko mi uciekł (za duża strata prędkości) ale mimo to goniłem go do 60.2 km/h i to mój nowy rekord o własnych siłach, bo autobus już był daleko.

Przyjeżdża Micor, spytałem gdzie chce jechać to powiedział, że to ja tu prowadzę, więc zaproponowałem rundkę po znanym już mi lesie gdzie to ostatnio jeździłem tu i tu zgodził się, więc przez Polską Wieś, Przybrodę, Świaniary Dolne, Dobiejewo dojechaliśmy do Łopienna, po drodze fajne drogi, tylko wkurzały trzaskające po twarzy gałęzie...

W Łopiennie kupiłem batona, wodę i ruszyliśmy, tym razem wjechaliśmy do lasu bliżej od strony Flantrowa, tam kawałem czerwoną ścieżką a później już odbiliśmy, raz dwa dojechaliśmy do celu i zaczęło się buszowanie, jak już kiedyś wspomniałem trochę pracy i na prawdę było by gdzie jeździć, w jednym miejscu (mniej zarośniętym) nie dawaliśmy rady, taki stromy podjazd :D

Wracamy do domu, zagadaliśmy się i po km orientuje się, że to w przeciwnym kierunku :D Dojechaliśmy do mnie ale już po drodze zaproponowałem serwis Darta, gdyż wyjątkowo tępy na jakiekolwiek nierówności, u mnie trochę pogadaliśmy, czyszczenie, serwis, nowy olej (stary i to z jednej goleni w niczym oleju nie przypominał :D) i złożyliśmy dziada.

Ah jeszcze przymierzyłem sobie espedy i okazało się ,że idealnie mój rozmiar 44 :D Więc wiem już jakich ew miałbym szukać, dodam, że ciekawie się jechało :)

Jeszcze sporo gadaliśmy, Dawid zrobił zdjęcie mojego bacika i kota rowerzysty i ruszyliśmy do Kłecka, znów jakaś niezidentyfikowana moc bo większość trasy szybkim tempem, w Kłecku Dawid nadal zachwycał się "nowym" amortyzatorem, poleciłem tylko odpowiednio o niego dbać a będzie tak pracował :D

Na powrocie naszło mnie jeszcze na małe kokszenie po Kłecku, pojeździłem trochę, dość bardzo szybko :D W jednym miejscu gdzie zjechałem po schodach, przejechałem przez tory i podjechałem po schodach miny Pań bezcenne :D Chciały autograf niestety nie miałem czasu na pierdoły :D

Wróciłem do domu i koniec, jazda bardzo przyjemna, świetnie się kręciło i gadało no i serwisowało Darta :D plus okazało się, że Dawid ma poluzowany jeden pivot :D

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Przybroda -> Świniary Dolne -> Dobiejewo -> Łopienno -> Gołaszewo -> Gółka -> Kłodzin -> Ulanowo Folwark -> Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Kłecko -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
18.66 km 0.00 km teren
00:57 h 19.64 km/h:

Szukanie Hektora

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 12

Biedak się zagubił to go szukałem, kilka kółek niedaleko domu, dodam, że jak zaczęło padać sam wrócił, ale ktoś mu nieźle nabił... nogi zakrwawione, ledwo chodzi i przestraszony bardziej niż zawsze. Jest to przybłęda, albo wyrzucił go ktoś u nas i w dodatku prędzej był bity... boi się każdego krzyku, trzasku itd :( Pierdoleni sadyści.

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Polska Wieś -> Charbowo -> Ułanowo
Kategoria Do 50


Dane wyjazdu:
83.33 km 47.35 km teren
04:09 h 20.08 km/h:

Chory a Rowerem Jeździ...

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 09.06.2012 | Komentarze 7

Więc w czwartek wieczorem zadzwoniłem do Pawła czy ma jeszcze swoje stare klocki, okazało się, że tak, że są w idealnym stanie oraz, że nie są mu potrzebne :D Umówiliśmy się na 17/18 więc ok 16 spokojnie wyjechałem szukając terenowego i spokojnego dojazdu do Wągrowca.

Na początku nie byłem pewien czy jechać, bo po ostatniej niedzielnej jeździe trochu chory jestem, ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni?

Miałem jechać przez Michacze ale Damian u Anety więc pojechałem przez Kłodzin i Jaworówno, dalej przez Strzeszkowo do Mieściska, po drodze masakra, jak by ktoś piach wysypywał na drogach, ale zawsze lepsze to od asfaltu i blachosmrodów.

Ogólnie tempo spokojne 18/22 km/h, nigdzie mi się nie spieszyło, za Mieściskiej pojechałem w stronę Rudej Koźlanki, tam wielki stary i opuszczony Młyn, cały czas jechałem Cysterskim Szlakiem Rowerowym, świetna ścieżka, spokój, cisza, las, zajebiście po prostu! Gdyby nie ten piach...

Wyjechałem w Nowej wsi i poczułem potrzebę zatrzymania się... Dalej do Wągrowca główną, bo raczej bez nadrabiania masy km nie dał bym rady inaczej do Wrc dojechać.

Zajeżdżam Pawła nie ma, mówi, że 20 minut, pojechałem więc na plaże, tam spokój, kilku ludzi, wszyscy darli japy w strefie kibica, później jednym krzyknąłem brzydko i z powrotem jak jechałem dziwnie się na mnie paczeli.

Jazda niezbyt bezpieczna bo bez hamulców praktycznie, nie były to nawet spowalniacze. Minęło 20 minut i wróciłem, Paweł dał mi klocki i pedały (520stki :D) wielkoduszny człowiek, dzięki :*

Dzwonie do Damiana, czy mógłbym po niego pojechać do Janowca i z nim wrócić, zgodził się, więc pojeździłem jeszcze troszkę przy jeziorku, zrobiłem sobie przerwę na papu i ruszyłem w stronę Rgielska.

Uwaga będę przeklinał!

Na mapie zielony szlak czy tam ścieżka rowerowa, w rzeczywistości żadnego kurwa najmniejszego śladu na drzewach czy słupach... Jechałem i zdawałem się na moją intuicję, w pewnym momencie powinienem jechać przy lesie, droga była, ale w 1.5 metrowym życie, znów jakiś rolnik sobie zaorał drogę, co za jebane sępy...

jechałem inną drogą, okazało się, że wyjechałem przez Zakrzewem, tam gdzie kiedyś kanalize do lasu ciągli :D Cofnąłem się do Zakrzewa i tam w stronę Wybranówka lub Tumidaj (taka nazwa wsi :D) Co prawda myślałem, że zabłądziłem ale pewna Pani powiedziała, że dobrze nakurwiam i tam jest droga do Janowca.

Więc pognałem w stronę Wybranowa, gdzie już byliśmy tam trochę troszkę szybciej bo i zjazdy się trafiły i dojechałem do Janowca, okazało się, że do Anety zajechałem okrężną drogą ale to szczegół.

Pobawiłem się z psem Anety, urodzony piłkarz :D I wracamy, zaraz jak ruszyliśmy założyłem czapkę, cobym się czasami jeszcze bardziej nie rozchorował i jedziemy, Damian od razu tempo 30 km/h, chwilę tak dałem radę, ale później wymiękłem, prosiłem by zwolnił to nie bo średnia, schodzisz człowieku na złą drogę z tym kokszeniem do średniej...

Ah, jeszcze Grigor zadzwonił jak ruszaliśmy do domu, że jest w Mieleszynie bo wraca z Inowrocławia i czy bym go nie odprowadził kawałek, zaproponowałem by poczekał, ale mówił, że się spieszy i szybko jedzie, więc innym razem :)

No ale dobra 25 km/h już prędzej dałem radę uciągnąć, zaznaczając, że już miałem ponad 70 km a Damian 20... W Łopiennie postój, Damianowi znów coś strzela, niby to haki, niby nie, cholera wie, dokręciliśmy i jedziemy.

Do mnie trochę wolniej już dojechaliśmy i wzięliśmy się za szukanie źródła tego stukania. Rozebraliśmy korbę, haki i piastę. Ta ostatnia to masakra, sama rdza w zapadkach :D Wyśmiałem Damiana jak się ze mnie śmiał, że miałem trochę rdzy na osi korby, był tam taki syf, że aby wyczyścić musiałem łożyska i oś wybić :< Wyczyściliśmy, skręciłem haki uprzednio gwint śrub smarując farbą (tańsza alternatywa kleju) i poskładaliśmy.

Zmieniłem swoje klocki. Okazało się, że są jak nowe :D Masakra, założyłem i od razu klamki odzyskały swój prawidłowy skok, no i okazało się, że całkiem dobrze odpowietrzyliśmy te hamulce bo klamki twarde! Skok siły o 500% jak nie więcej, chociaż tylne musiały by zabrudzone, bo po kilku hamowaniach nabrały mocy, albo mam zafajdaną tarcze, mimo to siła wzrosła, ale nie jest to siła metalików jak u Damiana :D Jak mnie będzie stać to takie kupie, albo spiekane!

Przejażdżka udana, chociaż pod koniec zaczęło mi cieknąć z nosa masakrycznie, wkurzali mnie ludzi drący mordy w domach z czego dowiedziałem się, że Polska gola strzeliła, czasami tez krzyknąłem trzymaj japę jak było za głośno ale nikt sobie z tego nic nie robił, o w Łopiennie tylko zrozumieli bo przestali trąbić barany w te trąbki.

Szkoda, że taki chory jestem :( Ale dziś gorzej się ni czuje, wiec tragedii nie ma.

Trasa: Ułanowo -> Ułanowo Folwark -> Kłodzin -> Jaworówko -> Strzeszkowo -> Mieścisko -> Ruda Koźlanka -> Nowa Wieś -> Wągrowiec -> Rgielsko -> Nowa Wieś -> Rąbczyn -> Zakrzewo -> Wybranówko (Tumidaj) -> Wybranowo -> Janowiec Wlkp -> Flantrowo -> Łopienno -> Świniary Górne -> Ułanowo
Kategoria 50 - 100


Dane wyjazdu:
36.66 km 25.49 km teren
02:18 h 15.94 km/h:

Deszczowo, Błotnie i Terenowo po Okolicy

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 05.06.2012 | Komentarze 2

Cały dzień było tak jakoś nijako, samemu nie chciało mi się jeździć ale po 18 zadzwonił Damian, więc szybko coś zjadłem, ubrałem się i ruszyliśmy, dobrze, że się jeszcze cofnąłem po deszczówkę.

Damian chciał jechać jakąś asfaltową trasę, ja jednak zaproponowałem teren po którym ostatnio śmigłem :) Od razu się zgodził i pojechaliśmy, troszkę zakręciłem po lesie ale wyjechaliśmy tam gdzie mieliśmy. Jak widać podobało mu się :D

Marin i Kross na szczycie nowo odkrytego cudu przyrody © Herman


W zasadzie nie tak nowo odkrytego dla mnie :D

Dodam, że jak ruszyliśmy to zaczęła się mżawka, trochę pokopaliśmy się w tym piachu, moje łyse opony beznadzieja, rower tańczył jak chciał, na korzeniach czy gałęziach tak samo...

Teren tam bardzo fajny, wzniesienia sięgają tam 130 czy 140 m więc źle nie jest a teren stromy, miejscami na tyle, że nie szło podjechać ani nawet zjechać (ze względu na łyse opony też po części).

Samotny marin na szczycie © Herman


Był też piaszczysty uskok, na którym Damian wywinął stylowe otb, później pokazywałem mu jak powoli to przejechać, on drugi raz za szybko i jajami o siodło... Jeszcze sporo tam pojeździliśmy i ogólnie stwierdziliśmy, że podjazdy jak na Dziewiczą, tylko krótsze :p

Zdjęcia terenu:

Podjazd/Zjazd widziany z samego szczytu © Herman


Podjazd/Zjazd widziany od dołu © Herman


Podjazd/Zjazd widziany od dołu © Herman


Pojeździliśmy i pojechaliśmy dalej, wyjechaliśmy w Gołaszewie, coś nas podkusiło i pojechaliśmy w jakiś lasek, jakiś dziwny był bo pełno pościnanych w nim drzew oraz trawa po pas... Dalej jakąś drogą, która się skończyła i jechaliśmy wyjeżdżonymi śladami przez pole... jeździliśmy, jeździliśmy, trafiliśmy na jakieś bagna gdzie robiłem Damianowi kładki bo obrał najgorszą linię przejścia, jeździliśmy, jeździliśmy aż w końcu droga! Prowadziła ona przez mostek nad nieczynna linią kolejową.

Polny krajobraz, bo przecież nigdzie drogi nie było w okolicy, wszystko zaorane © Herman


Wyjechaliśmy w Gołaszewie, tam na "rynku" postój, ubrałem deszczówkę i czapkę, Damian wyzywał sigme bc 1609, ale nie dziwie się, trochę piachu i błota i od razu nie działa...

Tam ruszyliśmy w stronę piastowic, miałem dziwne przeczucie, że już tu jechaliśmy i droga się kończyła, zerknąłem na mapkę i droga jest, wiec jedziemy, tam oczywiście kurwa jakiś matoł musiał zaorać drogę, ale jechaliśmy tak jak ona prowadziła i w końcu było jakieś opuszczone gosp i locha z małymi... na szczęście nie ruszyła na nas tylko uciekła więc pojechaliśmy dalej i wyjechaliśmy w strzeszkowie.

Stamtąd do Jaroszewa asfaltem, Damian namawiał mnie bym pojechał skrótem z nim opłukać rower, wygibałem go bo powiedział, że ok ale asfaltem, on pojechał prosto a ja skrótem :D Często go tak wkręcam, chociaż później mam wyrzuty sumienia, że musi hamować i nawracać.

Opłukaliśmy rowery, ja umyłem sobie buty, które i tak zgnojone i Damiana :)

Wczoraj i dziś wolne, źle się czuje więc wolę zostać w domu niż się na dobre rozchorować. Wczoraj poszedłem pod wieczór sprawdzić jak rower i trochę się przeraziłem...

Ogólnie to jak wyjechaliśmy z buszu to czułem brak hamulców i klamki wędrujące do gripów, zaczęło się to w polu tak w zasadzie. Nie wiem czy to zapowietrzenie, czy to, że wczoraj zniknęła mi połowa klocków...







Oraz rdza na łożysku i osi korby





Po przetarciu





Co z tym zrobić? No i jeszcze muszę dorobić nowe tulejki do dampera, te jednak nie pasowały i się lekko wyrobiły i delikatny luz czuć.





A tak wygląda ta nowa oś do zawiasu :) Tam muszę zmienić uszczelki bo poszarpane i trochę syfu do środka wpuściły



źle nie jest no ale kurwa, po dwóch jazdach w błocie i syfie takie coś...

No i przydały by się lepsze i szersze opony na ten piach, korzenie i gałęzie w lesie, nie jest pozarastany, masa ścieżek od zwierzaków tylko łyse crossmarki to chujnia, ja prosto rower w lewo...


Trasa: Ulanowo -> Ułanowo Folwarka -> Kłodzin -> Jaworówko -> Gółka -> Gołaszewo -> Piastowice -> Strzeszkowo -> Miłosławice -> Jaroszewo I -> Michalcza -> Ułanowo
Kategoria Do 50


Dane wyjazdu:
90.72 km 45.62 km teren
04:20 h 20.94 km/h:

Terenowa Przejażdżka po Okolicy z Grigorem i Wojtasem

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 29.05.2012 | Komentarze 3

W sobotę wieczorem zgadałem się z Pawłem, że jedziemy na Gontyniec, ale dość szybko z tego zrezygnowałem i dobrze, rano tak mnie kręgosłup napierdalał, że wstać nie mogłem :x Zjadłem tablety i troszkę przeszło. Na początek dodam, że zdjęcia są autorstwa Grigora :)

Po 11 sms od Grigora, że jedzie z bratem (Wojtkiem) w moje okolice, raz dwa się ubrałem zjadłem jakieś kanapki i sprintem do Kiszkowa. Te 16 km przejechałem w tempie mniej więcej 28/30 km/h momentami grzałem nawet ponad 40, śmiałem się później, że to Grigor mnie zmotywował :)

Spotkaliśmy się na mostku nad Małą Wełną





obczailiśmy trasę i w drogę, polnymi drogami dojechaliśmy do Rejowca, tam pokierowaliśmy się w stronę Antoniewa, po drodze walcząc z mega piachem, trochę sam byłem zdziwiony bo ostatnio mniej go było ale i takiej suszy nie było :D





Tam odpoczynek, jakieś panie powiedziały żebyśmy się odsunęli bo niedaleko strzelają (mimo to, że byłem pewny, że nic nam nie grozi bo już tam byłem i nie możliwa jest taka możliwość by coś takiego było możliwe), no ale nie ma się co kłócić :)





Antoniewo - zakład dla trudnej młodzieży © grigor86


Dalej rowerową Dziewiątką na której jest fajne wzniesienie i zjazd dojechaliśmy do Raczkowa, Wojtas nawet mówił, że po drodze był taki uskok, że myślał, że się wywali, gdyby miał fulla by go nie poczuł jak ja :D Poza tym chłopaki jednogłośnie stwierdzili, że fajnego mam bujaka :D


Cóż za poza :]

W Raczkowie chłopacy zawiedzeni bo nie było sklepu

Raczkowo - drewniany kościół © grigor86


w Jabłkowie zamknięty ale za to fajne ocieplenie :D





dopiero w Rybnie był i tam Grigor i Wojtas uzupełnili zapasy i się pożegnaliśmy.

Miałem jechać do Babci ale stwierdziłem, że wrócę do domu się pouczyć, wydłużyłem sobie jednak trochę trasę i w Olekszynie odbiłem na Łagiewniki Kościelne, tam chciałem pobić rekord prędkości ale jak zwykle wmordewind... i tylko 53 km/h. Później kamienisty podjazd i pojechałem do Gorzuchowa, tam droga skończyła się bramą w jakimś gospodarstwie i objeżdżałem je polami i łąką :D

W Polskiej Wsi kupiłem wodę i pojechałem nad jeziorko, później cały czas terenem do Borzątwi, po drodze mijałem wielu niedzielnych rowerzystów, którzy nie dawali rady w piachu a ja mknąłem jak szalony :D

Na Borzątwi troszkę ludzi, chciałem więc zobaczyć czy jest tam jakaś ścieżka przy jeziorze, niestety sam busz, pojechałem więc do Dobiejewa (nowo poznanym skrótem), tam przerwa i do domu.

Jak wróciłem to myślałem, że mi głowa eksploduje... Nie wiem od czego mnie tak bolała ale ledwo żyłem, umyłem się i poszedłem spać już o 19, rano wstaje jak nowo narodzony i w szkole jeszcze się okazało, że nie ma geografii i mam już wystawioną ocenę (a na nią właśnie miałem się uczyć :D)

Gdyby nie ból głowy wycieczka bardzo udana, teraz tylko czekam aż powystawiają oceny i można zacząć kręcić :)

Trasa: Ułanowo -> Charbowo -> Kamieniec -> Olekszyn -> Rybno Wielkie -> Kiszkowo -> Karczewo -> Pawłowo Skockie -> Stawiany -> Rejowiec -> Antoniewo -> Raczkowo -> Jabłkowo -> Rybieniec -> Wybno Wielkie -> Olekszyn -> Łagiewniki Kościelne -> Gorzuchowo -> Wilkowyja -> Polska Wieś -> Kłecko -> Borzątew -> Dobiejewo -> Świniary Górne -> Ułanowo

No i jeszcze wiekopomna chwiła: już 4 kkm jeżdżę na krossie, mimo, że miałem z nim sporo niespodzianek to nie zamierzam go zmieniać :D
Kategoria 50 - 100